Undeath
„Sentient
Autolysis”
Caligari
Records 2019
W szerokim świecie powiadają, że młodzi kończą
wcześniej. Plotki plotkami, jednak w przypadku Amerykańców z Undeath by się to
nawet zgadzało. Nie minęło bowiem nawet pół roku, odkąd to recenzowałem tutaj
ich debiutanckie demo, a tu nagle bach! Mamy następcę „Demo’19”. Widać, że w
chłopakach energia wrze i kipi, gdyż ponownie pod szyldem Caligari dostarczają
nam 16 minut nowych pomysłów podzielonych na cztery części. Czy coś się
zmieniło? I tak, i nie. Młodziaki nadal obracają się w staroszkolnym death
metalu. Nadal tworzą muzę na wysokim poziomie. Wciąż bardziej im w głowie
piwniczny brud niż polerowane i dwukrotnie woskowane Ferrari. Te elementy
działają w przypadku Nie-Śmierdź na plus. Zresztą dziwnym byłoby, gdyby nagle
zaczęli grać jułesewej-polo, co nie? Zmiany jednak są i to dość znaczne. Otóż
chłopaki zmienili nieco front i z Nowojorskiego grania spod znaku choćby
Immolation bardzo zdecydowanie skręcili w stronę Cannibal Corpse. W zasadzie w
każdym kawałku można odnaleźć więcej niż pierwiastki zespołu dowodzonego
obecnie przez pana Karka Fishera, zwłaszcza takie kojarzące się z płytami od
„Bloodthirst” w górę. Nie jest to absolutnie żaden zarzut, jednak dla mnie jest
to poniekąd stosowanie patentów zbytnio już wyeksploatowanych. Ponadto, jako iż
nieskomplikowany raczej ze mnie chłop, na debiutanckim demo Undeath uderzała
mnie prostota tej muzyki, jej prymitywizm. Najwyraźniej trio dojrzało i
zapragnęło wykazać się swoimi umiejętnościami, gdyż na „Sentient Autolysis”
mamy kilka momentów, gdy w topornie kręcone riffy wplatają techniczne łamańce i
malutkie popisy gitarowe. I jest to zdecydowanie element, który pasuje mi tutaj
jak pięść do nosa. Może jestem ograniczony, nie przeczę, jednak zdecydowanie
byłbym bardziej kontent, gdyby Undeath nadal łupało prymitywnie i bez zbytnich
ekscesów. Nie twierdzę, że nowe demo jest złe, absolutnie. Nadal słucha się
tego z dużą dozą zadowolenia, jednak mam taki ubytek, iż zazwyczaj porównuję. A
w tym porównaniu widzę jednak mały, bo mały, ale spadek formy. Na szczęście
wszystko w ramach przyzwoitości, więc każdy maniak śmierć metalu może spokojnie
wydawać na tą kasetkę kilka dolarów bez obawy, że wtopi. Zdecydowanie szybciej
jednak odstawiłem ten materiał Undeath na bok niż demo numer jeden. Mam jednak
nadzieję, że na nagraniu numer trzy chłopaki ostatecznie odnajdą swój styl.
Jeśli będzie on pośrednią między pierwszym a drugim demo, to myślę, że będzie
to coś mocnego. Tego sobie życzę.
-
jesusatan
https://www.youtube.com/watch?v=vZk_Wnfr5MY
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.