sobota, 12 stycznia 2019

Recenzja Impure Declaration “No Paths, No Guide”



Impure Declaration
“No Paths, No Guide”
Putrid Cult 2018


Wyobraźcie sobie taką sytuację : wpada w wasze łapska płyta, na okładce znajduje się czerwone logo z krzyżami, na których przybitemu krew spływałaby do głowy oraz fikuśny relikwiarz? Zastanawiacie się zapewne, jak pysznie może smakować komunia zamieszczona w plastikowym pudełeczku, prawda? No pewnie, każdy by chciał spróbować. Ja rzuciłem się jak wilki na sarenkę. Ku mojej rozpaczy, w środku znalazłem ino maluśki, ledwo 17-minutowy kawalątek wybornej krwisto-smolistej masy jaką wysrali trzej, zapewne szanowani, obywatele z miasta w którym rozlewają Zimnego Lecha. W trzech okruszkach zaserwowali mi tonę gruzu, od cholery tynkowego pyłu wdzierającego się w płuca i powodującego problemy z oddychaniem oraz lekki krwotok z nosa. Pan, który przychodzi do nas pod postacią chleba przemawia niskim, grobowym głosem, szerząc pomału swoją liturgię, aby każda czarna dusza dokładnie zrozumiała, że zbawienia nie ma. To wszystko przy akompaniamencie aniołów (czy aby na pewno?), grających na swoich nisko strojonych, ociekających krwią harfach, brzmiących jakby ich dźwięk dochodził z głębi doliny. Mrocznej doliny, którą jednak raczej  strach chodzić, mimo iż ktoś wspominał tam coś o lasce. Te wolne, dudniące dźwięki niosą bowiem mrok, nie światło. Pogrążają nas nietuzinkowymi hymnami wbijającymi się w głowę niczym ostre ciernie splecione na kształt korony lub wieńca. Zlizane łapczywie okruchy ciała Jego jedynie podrażniły moje kubki smakowe. Pragnę więcej! Taki death/doom/black kocham bowiem bezgranicznie. Chamski, brudny, prymitywny. Niecierpliwie oczekuję kolejnej kongregacji, na której będę mógł nakarmić się podobnej jakości duchową strawą. Nie ma bowiem większej radości, niż wspólnie zaśpiewać : w tej hostyji bóg nieżywy!
- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.