CROC
NOIR
„Mort”
Wolfspell Records 2018
Gdy zabrałem się za
odsłuch pierwszego długograja Francuskiego Croc Noir, a w mych słuchawkach
brzmiał jeszcze pierwszy wałek z tej płyty, pomyślałem, że przyjdzie mi obcować
z kolejnym, surowym, przewidywalnym, jałowym Black Metalowym albumem, jakich co
roku ukazuje się od zajebania i jeszcze trochę. Tak bowiem zaczyna się ta
płyta, od prostego, jadowitego, siarczystego, jednak dosyć oklepanego
napierdalania. Na całe szczęście dalej jest już dużo ciekawiej, muzyka Croc
Noir wciąga i czaruje i ani się obejrzymy, a słuchamy ten materiał
trzeci raz z rzędu (przynajmniej w moim przypadku tak to wyglądało).
Chropowate, proste, zimne, przesycone melancholijnymi, nośnymi melodiami riffy
hipnotyzują i mamią słuchacza, sprawiając, że traci on orientację, błądzi i
zapada się w tych dźwiękach niczym w gęstym, mrocznym lesie pokrytym śniegiem.
Równa, nieco cofnięta sekcja nie sieje wokół ekstremalną intensywnością, a
raczej dostosowuje się do tworzącego mizantropijny klimat wiosła, podobnie jak jadowite,
posępne wokale. Jednak największą robotę w tworzeniu tej niesamowicie
sugestywnej, mizantropijnej aury, jaką posiada ta płyta, robią doskonałe partie
akordeonu. Zapomnijcie jednak o słodkich, tanecznych melodyjkach serwowanych co
jakiś czas na drugim planie. Na „Mort” akordeon jest pełnoprawnym,
równorzędnym instrumentem, można nawet
zaryzykować stwierdzenie, że zastępuje on drugą gitarę i jest integralnym
elementem tworzącym klimat tej produkcji, a jego partie przesycone są mrokiem i
dekadencją. Twórczość Croc Noir nosi Francuski sznyt, zalatuje momentami
prymitywną siarą znaną z dokonań zespołów związanych z Les Legions Noires,
jednak w wielu momentach wyłazi na wierzch Skandynawia, poczynając od inspiracji
klasycznym Darkthrone a na melancholijnej melodyce Fińskich zespołów takich,
jak choćby Sargeist czy Horna kończąc. Daleki jestem od twierdzenia, że to
materiał wyjątkowy, czy też ogromny powiew świeżości na scenie Black Metalowej,
niemniej uważam, że jest to płyta na tyle ciekawa, iż warto poświęcić jej kilka
długich, zimowych wieczorów.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.