Impure
Declaration
“No Paths, No
Guide”
Putrid Cult 2018
Wyobraźcie sobie taką
sytuację : wpada w wasze łapska płyta, na okładce znajduje się czerwone logo z
krzyżami, na których przybitemu krew spływałaby do głowy oraz fikuśny
relikwiarz? Zastanawiacie się zapewne, jak pysznie może smakować komunia
zamieszczona w plastikowym pudełeczku, prawda? No pewnie, każdy by chciał
spróbować. Ja rzuciłem się jak wilki na sarenkę. Ku mojej rozpaczy, w środku
znalazłem ino maluśki, ledwo 17-minutowy kawalątek wybornej krwisto-smolistej
masy jaką wysrali trzej, zapewne szanowani, obywatele z miasta w którym
rozlewają Zimnego Lecha. W trzech okruszkach zaserwowali mi tonę gruzu, od
cholery tynkowego pyłu wdzierającego się w płuca i powodującego problemy z
oddychaniem oraz lekki krwotok z nosa. Pan, który przychodzi do nas pod
postacią chleba przemawia niskim, grobowym głosem, szerząc pomału swoją
liturgię, aby każda czarna dusza dokładnie zrozumiała, że zbawienia nie ma. To
wszystko przy akompaniamencie aniołów (czy aby na pewno?), grających na swoich
nisko strojonych, ociekających krwią harfach, brzmiących jakby ich dźwięk
dochodził z głębi doliny. Mrocznej doliny, którą jednak raczej strach chodzić, mimo iż ktoś wspominał tam
coś o lasce. Te wolne, dudniące dźwięki niosą bowiem mrok, nie światło.
Pogrążają nas nietuzinkowymi hymnami wbijającymi się w głowę niczym ostre
ciernie splecione na kształt korony lub wieńca. Zlizane łapczywie okruchy ciała
Jego jedynie podrażniły moje kubki smakowe. Pragnę więcej! Taki
death/doom/black kocham bowiem bezgranicznie. Chamski, brudny, prymitywny.
Niecierpliwie oczekuję kolejnej kongregacji, na której będę mógł nakarmić się
podobnej jakości duchową strawą. Nie ma bowiem większej radości, niż wspólnie
zaśpiewać : w tej hostyji bóg nieżywy!
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.