WITCH HEAD NEBULA
„Krzyki z Próżni”
Under the Sign of Garazel Productions/Putrid Cult 2018
Po przesłuchaniu
debiutanckiej płyty Łódzkiego duetu Witch Head Nebula zastanawiam się, co
skłoniło tak zacne wytwórnie do wydania tej płyty?? O praktyki korupcyjne ich
nie posądzam, seksualnych korzyści chyba też z tego nie mieli. Jedynym
wytłumaczeniem jest, że to sam Szatan podsunął im ten pomysł, wówczas są
usprawiedliwieni, gdyż jak wiadomo, postać ta to Ojciec kłamstwa, więc
najzwyczajniej w świecie zrobił ich w chuja i wcisnął im ten mierny materiał,
sugerując, że to coś, co warto wziąć pod opiekę. Tymczasem „Krzyki z Próżni” to siermiężny, prosty, a w zasadzie można nawet
powiedzieć, że prostacki i nudny jak
flaki z olejem Black Metal. Dudniąca jednostajnie, tubalna sekcja, oklepane,
chaotyczne, cienkie, prymitywne, skąpe riffy i równie słabawy, co muzyka wokal
– oto co dostajemy na tej płycie. Siedem zawartych tu „Krzyków” zmęczyło mnie
okrutnie. Dotrwałem do końca tej produkcji tylko dlatego, że uparty ze mnie
skurwiel, ale pod koniec tych 46 minut musiałem już mocno walczyć ze sobą, aby
nie nacisnąć przycisku „stop” w moim odtwarzaczu. Sprawy nie ułatwia także brudne, jakieś takie
rozmyte i bezpłciowe brzmienie, przez które nie każdemu będzie chciało się
przekopywać, aby dotrzeć do meritum sprawy. Kilka znośnych momentów tu jest,
ale to zdecydowanie za mało, aby wyciągnąć w górę ten monotonny, drętwy klocek.
Ok, kończę już te wywody. Szkoda mojego czasu, aby zajmować się tym cienkim
niczym zupa Kuronia materiałem.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.