niedziela, 27 stycznia 2019

Recenzja APATHEIA „Konstelacja Dziur”


APATHEIA
„Konstelacja Dziur”
Godz Ov War Productions 2018


Trzeba przyznać, że ostatnimi czasy pod sztandarem Godz Ov War wydawane są naprawdę ciekawe płyty, jeżeli chodzi o Black Metal z naszej piaskownicy. Nie oznacza to, że każde z tych wydawnictw to jakaś totalna petarda, niemniej każde z nich ma swój charakterystyczny sznyt i uważam, że warto się z nimi zapoznać. Debiutancki materiał Mieleckiego Apatheia zalicza się wg mnie do tego grona zdecydowanym ruchem ręki. „Konstelacja Dziur” to trochę ponad 51 minut agresywnego, surowego, jadowitego Black Metalu. Nie jest to jednak tylko i wyłącznie jednostajna napierdalanka. Utwory są skonstruowane w dosyć interesujący sposób i nawet przy tych najdłuższych, ponad 10-minutowych nie odczuwamy zmęczenia materiału. Prócz ekstremalnych partii mamy tu sporo hipnotyzującego, transowego, zagęszczonego, gitarowego mielenia, są też gniotące konkretnie zwolnienia, ciekawe harmonie i kilka smaczków, które odkryjecie, jeśli sami posłuchacie tej płyty. Poza gniewem, złością i żrącym jadem, które wręcz wylewają się z tego materiału słychać tu także zwątpienie, melancholię, mizantropię i pewną bezsilność wobec szalejących naokoło huraganów życiowych. „Konstelacja…” roztacza wokół siebie mglistą aurę i emanuje chłodem, który momentami przeradza się w śmiertelne zimno panujące w przestrzeni kosmicznej. Ponure teksty poruszające tematy mrocznych otchłani ludzkiej duszy (tak przynajmniej mi się wydaje po ich wysłuchaniu) idealnie pasują do odhumanizowanej z lekka twórczości Apatheia. Co prawda niektóre frazy wywołują lekki uśmieszek na mojej facjacie, jednak nie czepiam się, gdyż napisać w naszym języku teksty na płytę to niełatwa sprawa, a te są naprawdę całkiem dobre, wielowymiarowe i na swój sposób intrygujące. Solidna, mocna produkcja sprawia, że płyty dobrze się słucha, a te 51 minut przelatuje zaskakująco szybko. Nie jest to materiał, który spowodował u mnie niekontrolowane rozluźnienie zwieraczy, ale uczciwie przyznaje, że siadła mi ta płyta i mocno wkręciła się pod potylicę. Z ciekawością będę obserwował dalsze poczynania Mieleckiego trio, mam bowiem przeczucie, że w przyszłości Apatheia nie raz może nas zaskoczyć.
                                                                                                            Hatzamoth         

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.