DAEMONI
„Black Tyrant”
Goathorned Productions 2019
Szóstego
czerwca tego roku z Bogoty w Kolumbii niczym armagedonnadciągnął “Czarny Tyran”
sławiąc potęgę śmierci i wielbiąc Rogatego Pana. No dobra, a teraz całkiem
poważnie. Drugi w dorobku album Daemoni to dobry kawałek Black Metalu. Żadna
rewelacja, ale też nie kupa, po prostu solidne napierdalanie dla Szatana z
charakterystycznym, nieco dusznym południowoamerykańskim klimatem. Zespół
tworzą zresztą muzycy zaangażowani w takie bluźniercze
akty jak: Satanizer, Horncrowned, czy DivineProfanity, więc wiochy
najzwyczajniej w świecie być nie mogło. Sekcja konkretnie dokłada do pieca
niezależnie od tego, czy spuszcza na nasze głowy lawinę siarczystych blastów,
czy rozgniata na miazgę ociężałymi zwolnieniami. Jadowite wiosła przeplatane
dobrymi, atmosferycznymi solówkami niczym ostre brzytwy tną ciało aż do kości,
a nad wszystkim unosi się demoniczny scream dobywający się z gardzieli
wokalisty. Surowe, ale dosyć selektywne brzmienie pozwala w pełni cieszyć się tymi
dźwiękami, które potrafią solidnie sponiewierać, pozostawiając otwarte,
krwawiące rany. Nie mogło oczywiście zabraknąć odrobiny opętanych sampli, czy
nawiedzonych interludiów podkreślających mroczną, diaboliczną atmosferę tego
materiału. Warstwę dźwiękową uzupełnia doskonała okładka zdobiąca ten album,
naprawdę świetny obraz, który chętnie powiesiłbym sobie w sypialni nad łóżkiem.
Kto zatem lubi zwarty, jadowity, okultystyczny, bluźnierczy Black Metal,
charakterystyczny dla zespołów z tamtych rejonów globu, temu „Czarny Tyran” nie
raz przeczyści okrężnicę i mogą go łykać w ciemno, nie zawiodą się.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.