poniedziałek, 22 lipca 2019

Recenzja ELLENDE „Lebensnehmer”


ELLENDE
„Lebensnehmer”
Art Of Propaganda 2019

Jeden z wcześniejszych materiałów Austriackiego projektu recenzował już na tym portalumój redakcyjny kolega, Szanowny Pan Jesusatan i z tego, co pamiętam, nie wypowiedział się pozytywnie na jego temat, delikatnie rzecz ujmując, a mówiąc wprost, zjebał go konkretnie.Ze  mnie jest jednak przekorna Bestia, a poza tym każdy ma swoje gusta i guściki, postanowiłem zatem samemu sprawdzić, czy muza tego zespołu to faktycznie taka kupa, jak pisał Jesusatan. Nadarzyła się ku temu doskonała okazja, bowiem 29 marca tego roku ukazał się trzeci, długogrający album grupy zatytułowany „Lebensnehmer”. Płytka ta to niespełna 51 minut klimatycznego Black Metalu / Post-Black Metalu opartego na melancholijnych, melodyjnych wiosłach, rzetelnej sekcji i solidnym, nieco histerycznym wokalu. Sporo tu także atmosferycznych pasaży gitarowych i instrumentalnych miniatur. Obowiązkowo znalazło się też miejsce dla parapetu i kilku nadętych, epickich rozwiązań. Brzmienie klarowne, selektywne i przestrzenne, zatem wszystko tyka tu jak w Szwajcarskim zegarku. Fani tego typu klimatów z pewnością nie raz zleją się w gacie podczas obcowania z tą płytą. Wszystko to skomponował i nagrał jeden człowiek i niewątpliwie należy mu się za to szacunek, niestety ta twórczość absolutnie do mnie nie trafia. Za mało tu konkretów, a za dużo miałkiego, łzawegopitolenia, z którego tak naprawdę nic nie wynika. Podobnych albumów wysłuchałem i zapomniałem już od chuja i taki sam los czeka ostatnie dzieło Ellende. Dotrwałem jakoś do końca tej płyty, choć tak od połowy ciągnęła mi się niemiłosiernie i musiałem mocno z sobą walczyć, aby nie jebnąć tego w cholerę. Kto chce, niech się męczy, ja do tego materiału na pewno już nie wrócę.

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.