Sadistic Intent
“Mass For the Tortured
Souls”
Ech… Jak ja kurwa nie cierpię koncertówek. Tak
naprawdę, to jedyne, które sobie cenię, to „Live In Leipzig”, „38 Minutes of
Life” i „Entangled In Chaos”. Dlatego też podchodziłem do „Mszy Dla
Utorturowanych Dusz” z wielkim dystansem i rozdwojeniem jaźni. Głownie dlatego,
że… nie cierpię koncertówek, lecz z drugiej strony najlepsze koncerty, które w
życiu przeżyłem były właśnie tymi, podczas których Sadistic Intent rządził na
scenie. Dałem więc tej płycie szansę. I powiem jedno, w chuj nie żałuję! Jest
to bowiem bootleg z prawdziwego zdarzenia. Za gnoja słuchało się tego typu
nagrań z wypiekami na twarzy i opowiadało kolegom, jak to zajebiście koleś gada
między kawałkami i jak świetnie numery znane doskonale z płyt zespół potrafi
odegrać na żywca. „Mass For the Tortured Souls” to idealne odzwierciedlenia
tamtych czasów. Przede wszystkim, w odróżnieniu od zapisów na żywo, które
przypadkowo wpadały mi w łapy na przestrzeni ostatnich 20 lat, to nagranie
faktycznie brzmi jak koncertówka. Bez zbytecznego czyszczenia dźwięku, bez
dogrywek w studio, by naprawić pomyłki na scenie. Jest wystarczająco czytelnie
i bardzo naturalnie. Zresztą, kurwa, o jakich my tu możemy mówić pomyłkach,
skoro mamy do czynienia z jebanym Sadistic Intent?! Przecież ten band to jebana
legenda i mistrzowie w swoim fachu. Chłopy grają swoje, bez żadnych kompromisów
od dziesiątek lat i nigdy się nie skurwili. I jest to doskonale słyszalne
podczas tego zarejestrowanego w Los Angeles gigu. Puszczam sobie ten krążek na
full volume, zamykam oczy i przenoszę się pod scenę, pod którą napierdalam łbem
i miotam się w szaleńczym amoku. To jedynie dziewięć kawałków z dyskografii tej
kultowej kapeli, jednak zagranych z takim jajem, że mam ciary! Szkoda, iż ten
materiał nie mógł się ukazać oficjalnie. Zespół związany jest umową z
macierzystą wytwórnią, dlatego wypuścił to w świat jakiś Eskimos z Paragwaju,
jednak cedek jest dostępny u mistrza świata i okolic - Morgula w Pjutrid Kał
rekords, czy coś w tym stylu. Zresztą każdy zainteresowany sobie to znajdzie.
Zdecydowanie polecam, bo skoro mnie, starego przeciwnika koncertówek ten
materiał ruszył, to znaczy, że gówno to nie jest. Wręcz przeciwnie. Chyba sobie
tą płytę dopiszę do trzech wymienionych na samym początku.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.