ICHOR
„God
of Thunder God of War”
Australijski
Ichor powstał już w 1993 roku, jednak dwaj jego członkowie (Wraith i Diablore)
chcieli skupić się na swoim drugim projekcie (Nazxul), więc zespół przeszedł w
stan zawieszenia. W 2017 roku muzycy podjęli decyzję o reaktywacji i tak oto po około roku pracy (dokładnie
5.10.2018) ukazał się pierwszy album Ichor zatytułowany „God of Thunder God of
War”. Trzeba uczciwie przyznać, że to dobry materiał, który śmiało można
postawić na półce obok klasyków gatunku. Ostre, jak brzytwa, surowe, zimne,
niepozbawione odrobiny melodii riffy tną
bezlitośnie, a majestatyczna momentami sekcja grzmi niczym pioruny rzucane
przez boga wojny widniejącego na okładce albumu. Świetne są partie wokalne. Ni
to nawiedzony szept, ni to bluźnierczy scream, ni to szorstkie, mówione wokale.
Pojawiają się też dysonansowe harmonie, gitarowe
interludia i odrobinka parapetu, co podkreśla mroczną, nieco klaustrofobiczną atmosferę
panującą na tym albumie. Zwłaszcza
masywne zwolnienia i marszowe, równe partie tyrają okrutnie, zresztą uważam, iż
to najmocniejsze punkty tej płyty, gdyż w szybkich
napierdalankach nie jest już tak ciekawie. Robi się wówczas dosyć przewidywalnie
i nieco nudnawo. Brzmienie surowe, zagęszczone, jednak dosyć przestrzenne,
dzięki czemu bezproblemowo możemy wyłapać wszystkie czające się na tej płycie
smaczki. Zespół z pewnością nie definiuje ponownie pojęcia Black Metalu, raczej
pozostaje wierny muzyce, jaka ukazywała się w tym nurcie w latach 90-tych i
robi to naprawdę bardzo dobrze. Mam
nadzieję, że nie będzie to jednorazowa przygoda, i że za jakiś czas usłyszymy
drugą płytę Ichor, a tymczasem wracam ponownie zagłębić się w dźwięki zawarte
na „God of Thunder……..” polecając je przy okazji każdemu oddanemu wyznawcy
klasycznego, tradycyjnego, złowieszczego Black Metalu.
Hatzamoth
Seance Records 2018
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.