Graves
„Liturgia Da Blasfemia”
Iron Bonehead
Productions 2019
Kiedy miałem
kilkanaście lat byłem świadkiem eksplozji gatunku muzycznego, znanego dziś jako
black metal. Pamiętam, że kiedy po raz pierwszy usłyszałem „De Mysteriis Dom
Sathanas” czy „Under a Funeral Moon” to obsrywałem pieluchę po same pachy. Dziś
mało która pozycja z czarnego poletka jest w stanie wywołać u mnie jakieś
większe serca bicie. Black metal spopularyzował się i stał znakiem towarowym,
na którym zarabia się srebrniki. Tak, powiecie mi zapewne, że muzycy dorośli,
mają rodziny na utrzymaniu, benzyna droga… Może jestem inny, bo mimo iż
skończyłem 40 wiosen (zim) już jakiś czas temu, nadal hołduję tamtym starym
ideałom. Dlatego kiedy trafiam na bandę chuja pokroju Graves, na moim licu rysuje
się znów ten, głupi skąd inąd, grymas twarzy oznaczający pogardę dla jebanych
pozerów a zaciśnięta pięść samoistnie wędruje w górę. Zespół z Portugalii
przywołuje bowiem najwspanialsze wspomnienia jakie tkwią w mroku mej pamięci
dotyczącej wczesnych lat 90-tych. Przez niewiele ponad 30 minut mogę obcować z
muzyką tak ohydną, prostą i chujowo brzmiącą, że gorzej się tego zrobić nie da.
Tak, pozery jebane, to właśnie jest black metal grany prosto z serducha, dla
Szatana, gardzący waszą śmieszną pseudo-czarną liberalną sceną i waszymi
szerokimi horyzontami. Tu wszystko jest kurewsko proste. Nagrane w garażu u
Stefana, który miał obsługiwać gałki ale wyskoczył po browara. Więc chłopaki
zagrali swoje wariacje na temat „Transilvanian Hunger” w portugalskim stylu i poszli
zapewne zjarać jakiś kościół. Wali po ryju szczerość tych nagrań, poczyniona w
celu bezczeszczenia wszystkiego co święte i cnotliwe. Ta płyta to kolec w
cierniu Jezusa konającego na krzyżu. Prostota riffów przypomina szczególnie
wspomniany wcześniej Darkthone, być może niektórym w głowie zapali się też
lampka zatytułowana „wczesne Bathory”. Wokale są proste, choć czasem poza
wywołującym gęsią skórkę wrzaskiem pojawia się także zakrzyk opalanego smołą
potępieńca. Wolnych, nastrojowych momentów tu nie uświadczycie. Wesołych
melodii nie znajdziecie. Mówiąc najbardziej obrazowo jak się da: jeśli chcecie
usłyszeć jak Black Cilice gra Darkthrone, to po Graves możecie sięgać bez
mrugnięcia okiem. Wystarczy zerknąć na tytuły poszczególnych utworów by wiedzieć,
że krew zmieszana ze spermą Lucyfera to chleb nasz powszedni, którego racz nam
dać Panie. Widać, że są tam gdzieś jeszcze ludzie, którym nieobce są stare
wzorce i dodatkowo Szatan szepce im do ucha. Surowizna, pogarda, bluźnierstwo!
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.