Dodsfall
„Doden Skal Ikke Vente”
Osmose Productions 2019
Parę lat temu dość
mocno podniecałem się debiutem Norwegów „Den Svarte Skogen”. Nawet zakupiłem
sobie płytę. Poruszał mnie surowy klimat tamtego wydawnictwa, kojarzący się z
ich krajanami z Darkthrone i nie przeszkadzał mi nawet automat perkusyjny użyty
zamiast, choćby sesyjnego, członka zespołu. Minęło lat kilka, zespół nagrał w
międzyczasie kilka płyt, odpływając z każdą z nich w kierunku, który mam, rzecz
ujmując prostolinijnie, w dupie. Postanowiłem
zatem sprawdzić, czy duet z krainy fiordów dokonał jakiejkolwiek autorefleksji,
czy nadal brnie ku zatraceniu. Zapowiadany na początek roku 2019 przez Osmose
Productions, co zresztą samo w sobie może już być jakimś tam wyznacznikiem,
płyta to 45 minut black metalu wyprodukowanego pod opieką Tore Stjerna (Mayhem,
Watain, Funeral Mist). No i tak, jak od samego początku przypuszczałem, jest to
typowy czarny metal dla tych, którzy uważają tą muzykę, za gatunek progresywny,
nastrojowy i rozbudowany że ja cię nie pierdolę. Wyczyszczone brzmienie,
doskonale słyszalne wszystkie instrumenty, klawiszowe wstawki (choć na
szczęście nie aż tak liczne), akustyczne patenty… Skoczne zagrywki zapewne mają
na celu przyciągnięcie pod scenę publiczności w wieku lat kilkunastu, którzy
zapewne stwierdzą, że taki Dodsfall to jest kurwa fajny band, c’nie? Gdy z
kolei brakuje pomysłów na konkretne riffy, to pojawia się patatajnia lub
zagrywki, które słyszałem już przynajmniej sto razy na albumach z lat 90-tych.
Czasami duet próbuje ratować się jakimś riffem zaczerpniętym z thrash’u lat
80-tych, ale jak zaraz potem dojebią melodyjnym motywem, to aż mi się rzygać
chce. Pamiętacie Ancient? Dodsfall chyba
najbardziej kojarzy mi się właśnie z tym totalnie klonującym wcześniej
zasłyszane wzorce tworem. Myśleli, że są tak zajebiści, a byli zwykłą kupą. Tym
samym jest nowa pozycja w dyskografii Dodsfall. Takie zespoły uświadczają mnie
w przekonaniu, że nie każdy może grać black metal, gdyż najwyraźniej nie ma
zielonego pojęcia, czym wspomniany gatunek muzyczny jest. Niech już
wypierdalają, bo ja właśnie to samo poczyniłem względem plików marnujących
miejsce na moim twardym dysku. Nie mam kurwa cierpliwości. Aha, dodam jeszcze,
że lepsze fotki niż te promujące album „Doden Skal Ikke Vente” robiła mi moja
dziewczyna przy pomocy pasty do zębów i czarnego markera w czasach, gdy Ishtar i
Telal uczyli się alfabetu. Ale jeszcze nie liter B i M.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.