Tezcatlipoca
„Tlayohualtlapelani”
Iron Bonehead Productions 2018
Tezcatlipoca (w wolnym
tłumaczeniu “Dymiące Zwierciadło”) to w Azteckim panteonie bóstwo zła,
ciemności i zemsty, którego rodowód nie jest do końca jasny. Jego symbolem w
kosmologii azteckiej jest gwiazdozbiór Wielkiej Niedźwiedzicy, a zwierzęciem,
które go symbolizowało, był jaguar. Tezcatlipoca wraz z innym bóstwem
Quetzalcoatlem na zmianę tworzyli i niszczyli świat, tocząc ze sobą wieczną
walkę. Imię owego boga wykorzystało czterech jegomości z Meksyku, nazywając tak
zespół, który wspólnie stworzyli. Jak nietrudno się domyślić goście ci mają
pierdolca na punkcie wierzeń, obrzędów i kultury tego najsilniejszego w
prekolumbijskim Meksyku narodu indiańskiego. Nie dziwi zatem fakt, że na drugim
albumie zespołu (podobnie zresztą, jak i na pierwszym) króluje właśnie
tematyka, o której wspomniałem w kilku zdaniach powyżej. Muzycznie mamy tu do
czynienia z surowym, jadowitym, zagęszczonym Black Metalem, który przeplatany
jest folkowymi elementami. Słychać tu zatem tradycyjne instrumenty (różnorakie
fujarki, piszczałki, rogi) wykorzystywane w ówczesnej kulturze azteckiej,
plemienne rytmy i odrobinę szamańskich melodeklamacji. Wszystkie te elementy
nadają muzyce Tezcatlipoca charakterystycznego, dusznego klimatu, przesyconego
wonią kadzideł pomieszanych ze słodkawym zapachem rozkładających się ciał
(należy bowiem pamiętać, że w ówczesnej Mezoameryce składanie ofiar z ludzi
było czymś powszechnym i nader często stosowanym). Zastosowane tu indiańskie
instrumenty, które w znacznym stopniu określają muzykę meksykańskiego kwartetu,
potrafią być jednak także bardzo irytujące. Zwłaszcza pitolących wysoko fujarek
jest tu jak na mój gust zdecydowanie za dużo. Generalnie uważam, że można by
bez uszczerbku dla tej produkcji zrezygnować ze sporej ilości folkowych
zagrywek, tym bardziej że grany przez zespół chropowaty, gęsty Black Metal całkiem
solidnie poniewiera i znakomicie obroniłby się sam, ale oczywiście to tylko
moje, skromne zdanie. Ciężkie, lekko zadymione, lecz stosunkowo przestrzenne
brzmienie sprawia, że płyta emanuje tajemniczym klimatem, ale jednocześnie
potrafi zadawać bolesne ciosy pod żebra. Wszyscy szukający nieco odmiennego,
bardziej egzotycznego podejścia do Black Metalowej materii powinni
zainteresować się twórczością Tezcatlipoca, gatunkowi puryści raczej mogą sobie
odpuścić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.