piątek, 4 stycznia 2019

Recenzja Graves „Liturgia Da Blasfemia”



Graves
„Liturgia Da Blasfemia”
Iron Bonehead Productions 2019


Kiedy miałem kilkanaście lat byłem świadkiem eksplozji gatunku muzycznego, znanego dziś jako black metal. Pamiętam, że kiedy po raz pierwszy usłyszałem „De Mysteriis Dom Sathanas” czy „Under a Funeral Moon” to obsrywałem pieluchę po same pachy. Dziś mało która pozycja z czarnego poletka jest w stanie wywołać u mnie jakieś większe serca bicie. Black metal spopularyzował się i stał znakiem towarowym, na którym zarabia się srebrniki. Tak, powiecie mi zapewne, że muzycy dorośli, mają rodziny na utrzymaniu, benzyna droga… Może jestem inny, bo mimo iż skończyłem 40 wiosen (zim) już jakiś czas temu, nadal hołduję tamtym starym ideałom. Dlatego kiedy trafiam na bandę chuja pokroju Graves, na moim licu rysuje się znów ten, głupi skąd inąd, grymas twarzy oznaczający pogardę dla jebanych pozerów a zaciśnięta pięść samoistnie wędruje w górę. Zespół z Portugalii przywołuje bowiem najwspanialsze wspomnienia jakie tkwią w mroku mej pamięci dotyczącej wczesnych lat 90-tych. Przez niewiele ponad 30 minut mogę obcować z muzyką tak ohydną, prostą i chujowo brzmiącą, że gorzej się tego zrobić nie da. Tak, pozery jebane, to właśnie jest black metal grany prosto z serducha, dla Szatana, gardzący waszą śmieszną pseudo-czarną liberalną sceną i waszymi szerokimi horyzontami. Tu wszystko jest kurewsko proste. Nagrane w garażu u Stefana, który miał obsługiwać gałki ale wyskoczył po browara. Więc chłopaki zagrali swoje wariacje na temat „Transilvanian Hunger” w portugalskim stylu i poszli zapewne zjarać jakiś kościół. Wali po ryju szczerość tych nagrań, poczyniona w celu bezczeszczenia wszystkiego co święte i cnotliwe. Ta płyta to kolec w cierniu Jezusa konającego na krzyżu. Prostota riffów przypomina szczególnie wspomniany wcześniej Darkthone, być może niektórym w głowie zapali się też lampka zatytułowana „wczesne Bathory”. Wokale są proste, choć czasem poza wywołującym gęsią skórkę wrzaskiem pojawia się także zakrzyk opalanego smołą potępieńca. Wolnych, nastrojowych momentów tu nie uświadczycie. Wesołych melodii nie znajdziecie. Mówiąc najbardziej obrazowo jak się da: jeśli chcecie usłyszeć jak Black Cilice gra Darkthrone, to po Graves możecie sięgać bez mrugnięcia okiem. Wystarczy zerknąć na tytuły poszczególnych utworów by wiedzieć, że krew zmieszana ze spermą Lucyfera to chleb nasz powszedni, którego racz nam dać Panie. Widać, że są tam gdzieś jeszcze ludzie, którym nieobce są stare wzorce i dodatkowo Szatan szepce im do ucha. Surowizna, pogarda, bluźnierstwo!
- jesusatan


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.