Critical
Defiance
„Misconception”
Unspeakable
Axe Records 2019
Czasami żałuję, że w gatunku thrash metal tak rzadko
ukazują się warte uwagi płyty, zwłaszcza wychodzące spod palców młodych
muzyków. Na szczęście nie ilość się liczy a jakość, jak to mawiają starzy
górale. Critical Defiance to istniejący od sześciu lat zespół z Chile, który
właśnie doczekał się właśnie debiutu pod skrzydłami Unspeakable Axe Records. Na
hasło thrash metal z Chile zareagowałem oczywiście natychmiastowym zrywem w
kierunku tego materiału, gdyż uwielbiam południowo-amerykańskie grzańsko. No i
tutaj spotkało mnie niemałe zaskoczenie. Otóż okazuje się, że kwartet z Villa
Alemana wcale nie brzmi typowo dla wspomnianego wcześniej regionu
geograficznego. Zdecydowanie bliżej im do klasycznego soundu z Bay Area. Gdybym
nie wiedział, to dałbym sobie rękę uciąć, że właśnie stamtąd pochodzi ten band,
I bym teraz, kurwa, nie miał ręki. Co się tyczy samej muzyki, to trzeba
przyznać, że ta jest zaskakująco dobra. Chłopaki wycinają thrash metal w
najczystszej postaci i robią to na pełnej kurwie. Przez niemal 40 minut muzyki
wypełniającej ten album riff goni riff, a każdy rani głębiej niż dobrze
naostrzona brzytwa. Mamy tutaj od chuja i zajebania gitarowych melodii
niezmiernie szybko zapadających w pamięć. Większość z nich przybiera szybkość
kolejki w wesołym miasteczku a gitarzyści wręcz prześcigają się w
indywidualnych popisach. Bogactwo tego materiału można przyrównać do kielicha,
którego zawartość zostałaby przepełniona z następną kroplą wina. Jeśli dodamy
do tego wyjątkowo energiczną perkusję i ostry, crossoverowy wokal, to
otrzymujemy iście wybuchową mieszankę. Brzmienie uzyskane na tym materiale jest
wręcz wyborne. Ciężkie i kopiące w zad, okraszone odrobiną brudu jednak
przejrzyste i czytelne. Chcecie porównań? Sporo by można wymieniać, niech więc
Exodus, Demolition Hammer czy Forbidden stanowią niewielki znacznik na tym
albumie. Zaprawdę, japa sama się cieszy gdy słucha się tych gitarowych
rymowanek w dosłownie każdym z ośmiu umieszczonych na „Misconception” kawałków.
Tu nie ma zabawy w branie jeńców a egzekucja goni egzekucję. Chilijczycy nagrali
naprawdę bardzo dobry album i grzechem zaniedbania byłoby nie sprawdzenie jego
zawartości. Mam jedynie nadzieję, że nie okażą się zespołem jednaj płyty i na
następnej zaserwują nam równie mocny wpierdol. Nim to jednak nastąpi –
delektujmy się „Minconception”.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.