poniedziałek, 26 listopada 2018

Recenzja SPEARHEAD „Pacifism is Cowardice”



SPEARHEAD
„Pacifism is Cowardice”
Invictus Productions 2018




Nie ukrywam, że zawsze lubiłem twórczość Brytoli ze Spearhead, więc trwająca długo cisza z ich obozu zaczęła mnie już powoli niepokoić. I wreszcie po siedmiu latach ciszy niczym grom z jasnego nieba gruchnęła wiadomość o nadchodzącym, czwartym pełnym albumie grupy. Słowo stało się ciałem i w 2018 roku światło dzienne (albo nocne, jak kto woli) ujrzał nowy  bękart grupy, którego nazwano „Pacifism is Cowardice”. Z drżącymi rękoma i duszą na ramieniu zabierałem się za odsłuch nowego krążka Spearhead. Zupełnie niepotrzebnie jak się okazało, gdyż „Pacifism….” rozjebał mnie, niczym rozrzutnik rozpierdala gnój po polu. Zasadniczo w stosunku do poprzednich trzech albumów zbyt wiele się nie zmieniło, a mimo to najnowsza produkcja żre jak jasna cholera. Cały czas obcujemy z bezlitosną sekcją, która w większości przypadków operuje niszczącymi blastami, potrafi jednak także przygnieść do gleby miażdżącym walcem lub zaorać ziemię technicznym łamańcem. Jadowite, spójne riffy poniewierają zazwyczaj z prędkością „szybko jak chuj”, natomiast w wolniejszych frazach tlą się niczym stal podgrzana do kilku stopni powyżej temperatury jej topnienia. Maniakalny wokal plujący tekstami o filozofii i wojnie oraz industrialne wtręty zabarwione imperialistycznym tonem doskonale uzupełniają dźwiękowy przekaz generowany przez zespół z Wysp Brytyjskich. Organiczne, ciężkie, selektywne brzmienie, jakim opatrzono ten materiał, sprawia, że zawarte tu wałki swą mocą dosłownie niszczą obiekty. Spearhead na swym ostatnim albumie posiada tę groźną, zaraźliwą energię, która sprawia, że natychmiast chcę się podpisać pod każdą filozofią, którą głoszą, bez względu na konsekwencje. Zespół jest nazywany Angielską odpowiedzią na Angelcorpse i faktycznie można się zgodzić z tym stwierdzeniem, dodałbym jednak, iż możemy tu także usłyszeć echa twórczości Centurian/Nox, wczesnego Vader, czy Impiety z późniejszych produkcji. Świetny album, naprawdę robi mi ta płyta, mam tylko nadzieję, że na następcę „Pacifism…” nie będę musiał czekać kolejnych siedmiu, długich lat.


Hatzamoth

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.