MORGAL
„Morgal”
Werewolf Records 2018
Lubię takie krótkie
petardy, które przelatują niczym huragan. Taki właśnie jest najnowszy materiał
Fińskiego zespołu. Morgal wpadł pod moje strzechy, wywalając drzwi z zawiasów, opierdolił cały barek z alkoholem, połamał krzesła, potłukł
moje ulubione kieliszki, nasrał na środku pokoju, pokazał środkowy palec i
wyjebał przez okno. Ci kolesie nakurwiają prosty, surowy, jadowity,
nieokrzesany Black/Thrash Metal, a więc nic szczególnie nowego, ale robią to z
taką werwą, że gacie opadają. Zadziorne, chropowate, jadowite riffy ze
świetnymi liniami melodycznymi sieją spustoszenie pod potylicą, sekcja raźno
pogina do przodu, nie oglądając się za siebie, a wokalista nie oszczędza
gardzieli i szaleńczo zdziera struny głosowe plując żyletkami. Słuchając
takiego „Mistress of Blood”, czy też końcowej minuty rozkręcającego się z
każdym taktem „Blood for Atazoth” mam ochotę porządnie oklepać komuś ryja, poskakać
po jego zakrwawionej twarzy i w akcie miłosierdzia zębami rozerwać mu aortę. Te
niespełna 15 minut muzy to prawdziwy żywioł, zero kalkulacji, grania pod
publiczkę, żadnej ściemy, wyłącznie szczere i pełne pasji napierdalanie dla
Szatana. Materiał opatrzono zimnym, drapieżnym, surowym, bezkompromisowym
brzmieniem, które uwydatnia pierwotną dzikość i siłę drzemiącą w tych czterech
bezkompromisowych strzałach prosto w krocze. Naprawdę zrobił mi dobrze ten
materiał. Muzycy zespołu zapowiadają już pracę nad kolejnym, pełnym albumem.
Jeżeli utrzymają poziom z tej Ep’ki, to aż strach pomyśleć, co może się tam
wyprawiać. Czekam z niecierpliwością.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.