Imprecation
„Damnatio Ad Bestias”
Dark Descent Records 2019
No proszę… Rozkręcili się chłopcy. Kiedy Imprecation
po latach przerwy powracali ze swoim debiutanckim albumem “Satanae Tenebris
Infinita” myślałem, że to taki jednorazowy wyskok. Tym bardziej, że wspomniana
płyta niczym szczególnym się nie wyróżniała a przez ostatnie pięć lat znów było
o Amerykanach cicho. Okazuje się jednak, że najwyraźniej nadal im się chce,
gdyż dzięki Dark Descent Records będziemy się mogli lada chwila cieszyć drugim
dzieckiem z teksaskiego obozu. No, żeby się cieszyć, to wypadałoby, aby
następczyni „STI” była jednak choćby ciut lepsza od przeciętnej poprzedniczki.
A jest! Mimo iż wszystko zawarte jest w tym samym koncepcie, rozpoczynając od
czarno-białej diabelskiej okładki, poprzez teksty, w których nadal króluje
Szatan i jego mali pomocnicy, a na samej muzyce kończąc, to jednak widać, że
zespół poszedł mocno do przodu. Można powiedzieć – wreszcie nagrał płytę,
której można by oczekiwać od weteranów. Masywny death metal starej szkoły
zagrany z dużym urozmaiceniem, pełen ciekawych, miażdżących, zapadających
głęboko w pamięć riffów podsycanych delikatnym klawiszem w tle – oto danie,
które dziś możemy spożywać. Idealnie zachowane proporcje przejrzystości i brudu
pozwalają cieszyć się zaprawdę piekielnymi dźwiękami. Piłujące solówki
pojawiają się na zmianę z rytmicznymi, skłaniającymi do pomachania rogatym łbem
patentami gitarowymi. Nie ma mowy o nudzie, każdy kawałek ma własny charakter i
wyróżnia się na swój sposób. Dave Harrera wyrzyguje czarną poezję w typowy dla
siebie sposób, sprawiając zapewne niebywałą przyjemność nadzorcy świata
podziemnego. Te 37 minut to esencja bluźnierstwa i hymnów ku chwale zła. Co
najważniejsze, płyta absolutnie się nie nudzi. Wręcz przeciwnie, niczym
labirynt odkrywa coraz to nowsze korytarze, którymi możemy błądzić w
nieskończoność. Nie wyobrażam sobie fana metalu śmierci, który przejdzie obok
tej płyty obojętnie, gdyż tak się po prostu nie da. Ona przyciąga niczym magnes
i nie pozwala się oderwać. Omamia umysł i ciało, zatruwa swoim jadem i wysysa
resztki życia. Kto lubuje się w amerykańskim, satanistycznym death metalu spod
znaku choćby Infester czy Crucifier, ten będzie przeszczęśliwy mogąc obcować z
„Damnatio Ad Bestias”. Ja jestem.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.