czwartek, 10 października 2019

Recenzja Erupted Evil "Ghoul"


Erupted Evil

„Ghoul”

Fallen Temple 2019
Po bardziej niż przyzwoitym krążku Haunted Cenotaph mam oto przed sobą kolejną pozycję rodzimej Fallen Temple. Erupted Evil to trzech miśków Buliba z Płocka, z których jeden dość mocno przypomina Kerry Kinga. Jeśli jednak tym kierować swoje domysły co do muzyki zawartej na „Ghoul”, to można się dość mocno pomylić. Panowie parają się bowiem mało technicznym i nieskomplikowanym death/doom metalem. Niemal trzydziestominutowy materiał, na który składa się osiem autorskich nagrań plus cover Acheron „Ave Satanas” to w zasadzie podróż po górach i dolinach. I to z dwóch powodów. Po pierwsze Erupted Evil potrafią dowalić ciężkim, gniotącym riffem, by w następnym kawałku dość mocno przyspieszyć, co kojarzyć się może z zabawą na sankach. Wspinamy się na górkę, by przez chwilę pozapierdalać w dół drąc ryja w niebogłosy. Na pewno utwory zawarte na debiucie płocczan nie są monotonne. Miśki potrafią chwilami konkretnie zaskoczyć, gdy na przykład ni stąd ni z owąd pojawia się patent na organach niczym z Transylwanii. W pierwszej chwili te ozdobniki pasowały mi jak pięść do nosa, jednak przy kolejnych odsłuchach stwierdziłem, że stanowią swoistą przyprawę do „Ghoul”, dodającą tej płycie nieco odmienności. Podstawą bulionu jest tu bowiem stare, chwilami wręcz banalne granie w klimatach lat 90 - . Gdzieniegdzie przemknie motyw a’la Celtic Frost, jak choćby w „FTW!”, gdzie indziej zaśmierdzi najwcześniejszym Samaelem. Nie jest to może jakaś finezja, jednak wyczuwam w tym zespole spory potencjał na przyszłość. Dlaczego dopiero na przyszłość? No bo te wspomniane góry i doliny. Są na tym krążku momenty bardzo zaskakujące in plus, ale zdarzają się także typowe wypełniacze. Obok bardzo dobrych „Cemetery Fog” czy wspomnianego już powyżej „FTW!” mamy kompletnie nieudany „Kości” drażniący zarówno muzycznie jak i tekstowo. Mam wrażenie, że chłopaki nieco się pospieszyli z debiutem. Gdyby dopracowali poszczególne pomysły, może odbiór tego krążka byłby u mnie nieco lepszy. Mimo wszystko i tak nie jest źle. Można przy tych nagraniach spędzić kilka miłych chwil bez ziewania czy szukania paznokciem babola w nozdrzu. Podskórnie czuję, że z tej mąki będzie jeszcze chleb i obym się nie mylił.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.