sobota, 19 października 2019

Recenzja Sacrofuck "Ekstaza Upodlenia"


Sacrofuck

„Ekstaza Upodlenia”

Putrid Cult 2019

Mimo iż Sacrofuck rozbija się po polskim podziemiu już dobrą dekadę, jakoś nigdy nie miałem przyjemności zapoznać się z ich muzyką. Aż do tej chwili, gdy to chłopaki debiutują w końcu w barwach Putrid Cult, wytwórni z której praktycznie każdą pozycję można brać w ciemno.  Wielce zatem podekscytowany podszedłem do konsumpcji „Ekstazy Upodlenia” oczekując czegoś, co zwali mnie przynajmniej na jedno kolano. Mieszkańcy stolicy, jak się okazuje, napierdalają prosty jak równik death metal zabarwiony gdzieniegdzie grindcorowymi elementami. Już bowiem pierwsze kilkanaście sekund debiutu brzmi niemal jak cover któregoś z wczesnych numerów Napalm Death czy Repulsion. Następujące po sobie numery odsłaniają co prawda kilka innych inspiracji, jednak wyliczanie skojarzeń w tym przypadku mija się chyba z celem. Wystarczy powiedzieć, iż Sacrofuck łupią metal w sposób niemal banalny. Nakurwiają wulgarnie i bez jakichkolwiek znamion estetyki. Poza blastującymi partiami zdarzy im się czasem zwolnić, splunąć flegmą, po czym przyspieszają ponownie. Nie ma w tym jakiejś wybujałej finezji czy bawienia się w techniczne popisy, są to ciosy prosto w ryj, bez negocjacji przed walką. Nieważne ileż to razy zastanawiałem się jak nazwać muzykę Sacrofuck, zawsze dochodziłem do jednego wniosku. Jest ona, jakby to banalnie nie zabrzmiało, po prostu odrażająca. Czasem można odnieść wrażenie, że nawet chujowa. W pozytywnym oczywiście tego słowa znaczeniu. „Ekstaza Upodlenia” to niemal pół godziny które definiuje brzydotę muzyki metalowej. Jeśli kiedykolwiek przyjdzie wam do głowy, by puścić dowolną płytę sąsiadowi, dopytującemu „Czym jest ten twój metal?”, to Sacrofuck będzie jedną z ostatnich płyt, którą mógłbyś go zainteresować. Nie jest to żadne mistrzostwo świata, stwierdzam, iż płyta sama w sobie jest do bólu przeciętna, dlatego też w sumie chyba nic nie straciłem nie znając dotychczasowych nagrań Świętojebca. Posłuchać tego się da, kilka miłych chwil można przy tym spędzić. Jednak na przygodę sypialnianą po dyskotece nie ma co liczyć.
- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.