Reveal
"Scissorgod"
Sepulchral Voice Records 2019
No
i w pizdu i wylądował! To jedyne co ciśnie mi się na usta po zapoznaniu się z
trzecim albumem Reveal. Kariera tego zespołu przypomina mi poniekąd bowiem lot
Ikara. Kilka lat temu chłopaki dosłownie zachwycili mnie swoim debiutanckim
"Nocturne of Eyes and Teeth", przepełnionym jadem i staroszkolnym,
energicznym graniem. Później, na drugiej płycie, mocno spuścili z tonu,
rozpoczynając romans z punkiem, co jeszcze nie było takie kompletnie złe.
Jednak na "Scissorgod" blondaski zaczęli pierdolić, niczym
awangardowy metalowiec o szerokich horyzontach po spożyciu siedmiu browarów,
przekonujący wszystkich w pubie, że chuja się znają na muzyce. Na swoim
najnowszym krążku Reveal zaczęli bowiem eksperymentować. Choć to według mnie
bardzo kurtuazyjne określenie, rzekłbym bardziej po swojemu – babrać się w
gównie. To, co grają obecnie ma się do debiutu jak porządek w odniesieniu do
wyglądu pokoju mojej starszej córki. Napomknę może jedynie, iż ostatnio
dzwoniła Teresa Orlowski z propozycją otwarcia u nas swojej nowej filii.
Szwedzi zapędzili się bardzo wstecz jeśli chodzi o inspiracje, co w sumie nie
dziwi, gdyż na ich półwyspie nie jest to w ostatnich latach odosobniony
przypadek. Nie będę nawet dociekał, do czego obecnie nawiązuje ich muzyka, gdyż
kompletnie nie znam się na takich starociach. Zauważam jednak dobitnie, iż
"Scissorgod" to płyta której pazurki zostały, jeśli nie kompletnie
podcięte, to przynajmniej mocno oszlifowane. Pomysły na granie na tym longu są
po prostu w chuj nudne, nijakie i absolutnie nie wciągające. Pojawiają się
tutaj nawet śpiewane wokale, co poniekąd przeczuwałem po drugim albumie.
"Decomposer", trzeci utwór na płycie, to pewnego rodzaju balladka,
która wywołuje u mnie lekkie mdłości, mimo iż utrzymana jest w horrorowym
klimacie. Tej muzyce brakuje pierdolnięcia, brakuje agresji, brakuje tutaj po
prostu szczenięcego buntu. W latach dziewięćdziesiątych zespoły też
"dojrzewały" i kurwiły się w wyniku tej rzekomej ewolucji na potęgę.
Teraz zauważam podobną tendencję na północ stąd. Dlatego też Reveal w moich
kategoriach właśnie pierdolnął w glebę jak Ikar. I wcale się nie spodziewam, by
na następnej płycie zamienił się w Feniksa. W chuju mam takie granie. Jak ktoś
chce się bawić gównem, to polecam GG Allina. Tam przynajmniej można było dostać
w ryja na koncercie. Na Reveal zapewne będą uczęszczać sami faceci przebrani za
baby, głaszczący się po pośladkach.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.