BLACK CILICE
„Transfixion of Spirits”
Iron
BoneheadProductions 2019
Kilka
razy, przy okazji recenzji płyt wyrażałem swoje zdanie o modnym obecnie, portugalskim sposobie grania surowego Black Metalu. Nowy, piąty już album Black
Cilice mojego zdania na ten temat nie zmienił, nadal uważam, że to przerost formy
nad treścią. Black Cilice to jednak wg mnie horda, która
ma w tym gatunku najwięcej do powiedzenia, czego najlepszym dowodem jest
„Transfixion of Spirits”. Nie spodziewajcie się jednak jakiejś drastycznej
zmiany w podejściu do Black Metalowej materii. Nie uświadczymy tu nic, czego
ten zespół już w przeszłości nie zagrał. Cały czas jest to surowy, prosty jak
konstrukcja cepa Czarci Metal z tubalnym brzmieniem przypominającym odgłos
chłodzenia wrzącego ołowiu. Trzeba się zatem przez te szumy i opary cierpliwie
przedzierać, co wymaga sporej cierpliwości. Ja jestem upartą bestią, spędziłem
nad tą płytą sporo czasu i wydaje mi się, że na tej produkcji kompozycje są
nieco bardziej zróżnicowane i najzwyczajniej w świecie ciekawsze, niż na
wczesnych materiałach Black Cilice. Słychać przede wszystkim zdecydowanie
lepszą pracę wiosła, które zwłaszcza w wolnych partiach wraz z sekcją i jak
zwykle nawiedzonymi wokalizami potrafi wytworzyć mizantropijny, duszny,
smolisty, hipnotyczny klimat, umiejący solidnie zbesztać, zwłaszcza gdy
słuchamy płyty nocą i możemy poświęcić się jej bez reszty. W szybszych,
walących siarą fragmentach także jest nieco lepiej, mimo że prosto i
minimalistycznie. Wygląda zatem na to, że powoli, ale mimo wszystko idzie ku
lepszemu, być może za jakieś 20 lat doczekam się płyty Black Cilice, lub
jakiegoś innego portugalskiego zespołu z nurtu ołowianego Black Metalu, która
pochłonie mnie całkowicie, a tymczasem jest, jak jest, czyli nadal forma
przeważa nad treścią.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.