ESSENCE
OF DATUM
„Spellcrying
Machine”
Season
of Mist 2019
Trzeci album
długogrający Białoruskiego Essence of Datum spodoba się Wam, o
ile lubicie nasycony melodią, Techniczny Death Metal, w którym
próżno szukać jakichkolwiek odgłosów, wydawanych przez
wokalistę. Zespół ten nie posiada bowiem gardłowego w swoim
składzie. Może nie natrafili na odpowiednio dobrego krzykacza, a
może od samego początku taka była wizja ich zespołu, nieważne.
Tak, czy siusiak uważam, że wokalista jest tu całkowicie zbędny,
bowiem muzyka zawarta na płycie doskonale broni się sama.
„Spellcrying…” to 40 minut zaawansowanego technicznie, mocnego,
w sporej części melodyjnego szarpania drutów, zahaczającego
momentami o patenty progresywne. Nie jest to jednak nikomu
niepotrzebna masturbacja nad instrumentami, czy płaczliwe męczenie
buły. Ta muza ma pazur, jaja, charakterystyczny ciąg do przodu i
najzwyczajniej w świecie żre. Album ten zachowuje także doskonałą
równowagę pomiędzy jadowitymi, szybkimi, konkretnie kopiącymi po
dupie fragmentami, a bardziej stonowanymi, płynącymi swobodnie
partiami z charakterystycznym, lekko futurystycznym klimatem. Można
by teraz rozwodzić się nad doskonałymi, wielopoziomowymi,
nierzadko solidnie zakręconymi riffami, bardzo dobrą sekcją
rytmiczną, która momentami przyprawia o zawrót głowy, świetnymi
harmoniami, czy dopracowanymi aranżacjami, ale to trochę mija się
z celem. To wszystko na tej płycie jest, możecie mi wierzyć na
słowo, a jeszcze lepiej, jeśli nie uwierzycie, tylko sami
sięgniecie po ten materiał, aby to sprawdzić organoleptycznie. Tak
więc, zamiast tracić czas na czytanie moich wypocin, włączcie
lepiej czym prędzej tę płytę i dajcie się porwać twórczości
Essence of Datum. Brzmienie oczywiście selektywne, mocne,
przestrzenne, ale w przypadku technicznej, instrumentalnej muzy nie
ma praktycznie innej opcji. Przewijają się tu wpływy wirtuozów
wiosła (Steve Vai, czy Joe Satriani), jednak i fanom grania spod
znaku Beyond Creation, Death, Obscura, czy Gorod także wkręci się
ten materiał. Weszło mi to, niczym doskonale schłodzona wódeczka
i zrelaksowałem się przy tym albumie wyśmienicie. Bardzo dobra
rzecz, mam nadzieję, że niebawem ponownie usłyszymy o tym zespole
przy okazji ich kolejnej produkcji.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.