Nekkrofukk
"Antikkrist
Venomous Uteroplacental Injekktor Of Goat Semen & Mephistophallus
Thermonukklear Messiah Violation"
Putrid
Cult 2019
No
nie, kurwa, znowu to samo, co? A właśnie, kurwa, że tak! Komu się
nie podoba niech zamknie mordę i spierdala w podskokach na skargę
do proboszcza albo zgłasza do prokuratury. Czy wam się to widzi,
czy też nie, Nekkrofukk powraca właśnie z trzecim albumem.
Albumem który po raz kolejny udowadnia, z jakim tworem mamy
możliwość lubieżnie obcować za każdym razem gdy ten spluwa
flegmą, tudzież tryska czarną spermą prosto w otwarte ze
zdziwienia gardło. "Antikkrist..." to cztery nowe
tupnięcia kopytem plus jedna rzadka kupa z rozprutego rozbitą
butelką odbytu. Jeżeli oczekujecie jakichkolwiek innowacji, to
możecie czcigodnego Pana Szatana w owłosioną dupę ucałować.
Nekkrofukk nadal napierdala toporny i prosty jak jebanie kozy
black/doom metal w klimatach Hellhammer i chwała im za to. W
zasadzie pisanie recenzji tej płyty mija się z celem, gdyż każdy
pojeb mojego pokroju i tak wie co otrzyma prosto na papę. Dla
smakoszy szatańskiego nasienia Lord Kaos tym razem zgotował po raz
kolejny mieszankę gówna i zwierzęcej spermy, po której stworzenia
mojego pokroju będą błagać o więcej a pozerzy się zwymiotują.
Otwierający krążek "Mephistophallus Injekktor" to chyba
najlepszy kawałek, jaki wyszedł spod pióra, czy też pytonga Lorda. Transowy riff uderzający po krótkim religijnym wstępie
dosłownie wbija w podłogę i gniecie obcasami. Kolejne piesniczki
nie wnoszą w kanony kurwa-metalowe nic, absolutnie nic nowego.
Bezczelnie plugawią imię boskie i wszelkie świętości, depcząc niemiłosiernie ciężkimi uderzeniami piekielnych riffów i
monotonnymi perkusyjnymi rytmami. Każdy z utworów zawartych na tym
krążku jest jednym wielkim zaprzeczeniem postępu w muzyce
metalowej (tak, metalowej po prostu!). Jednocześnie jest to jeden z
najciężej brzmiących materiałów, jakie było mi dane usłyszeć
ostatnimi czasy. Nie wiem, gdzie Lord nagrywa swoje gówna, jednak
nie sposób się nie zesrać z radości przy tych dźwiękach. Jest
to jeden, wielki, pierdolony hołd dla czasów, w których metal był
brzydki i przyprawiał o mdłości. Aby się zrzygać jeszcze
mocniej, pod koniec albumu możemy posłuchać coveru babrającego się w
odchodach GG Allina. Ja to pieprze, ja pierdolę! Nie będę się tu
rozpływał nad genialnością tego materiału. Do mnie ten
prymitywizm przemawia niczym matka boska do dzieci z Bullerbyn, czy
gdzieś tam na Chorwacji. Nikt obecnie nie umi lepiej w metal, no
kurwa nikt! Nowy Nekkrofukk jest dla mnie płytą roku i mam was
wszystkich w dupie! Hail Satanas!
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.