DEVATHORN & INFERNO
„Zos Vel Thagirion” (split)
World Terror Committee 2018
World Terror Committee to marka sama w sobie. Nie
pamiętam, aby w jej barwach ukazał się jakiś słaby Black Metalowy materiał.
Może nie wszystkie wydawnictwa z tej stajni to były totalne petardy, ale żadna
lipa nigdy stamtąd nie wyszła. Nie
inaczej jest w przypadku splitu Greckiego Devathorn z Czeskim Inferno, który to
po brzegi wypełniony jest doskonałej jakości nawiedzonym, religijnym,
drapieżnym Black Metalem. Na pierwszy ogień idą dwa wałki Greckich niszczycieli
i trzeba przyznać, że pierwszy z nich, „Azazyel Iscariot” to doskonałe otwarcie
tego wydawnictwa. Przytłaczający, przepełniony mrokiem, brutalny, zagęszczony, nasycony
dysonansami, Black Metalowy wyziew ze złowrogimi, obłąkanymi wokalami to cios
prawdziwie miażdżący, ale zarazem zachęcający do dalszej eksploracji tego
wydawnictwa. Za nim kroczy bardziej eksperymentalny, ale równie doskonały
„Omphalos”, który skierowany jest zdecydowanie w stronę Czarcio/Industrialnego
metalu z rytualnym bębnieniem i powtarzanymi niczym mantra złowrogimi
inkantacjami. Podczas słuchania tego wałka można odnieść wrażenie, że Althagor
naprawdę rozmawia z mocami piekielnymi. Devathorn dobitnie przypomina, jak
mocna jest Grecka scena. Teraz nadszedł czas na kultowców z Inferno. Nasi
południowi sąsiedzi rozpoczynają od ponad 15-minutowego, ezoterycznego, prawie
medytacyjnego „The Solitary Immersion Into Autarchic Silence”. W tym utworze tyle
się dzieje, że momentami trudno to ogarnąć. To jak podróż w nieznaną, tajemną
przestrzeń przepełnioną mocnymi, natchnionymi, wibrującymi zaśpiewami,
szalonymi, napędzanymi przez ciągłe przejścia, ognistymi bębnami i atonalnymi
riffami z mizantropijną nutą. To iście oszałamiające połączenie
psychodelicznej, rozmodlonej linii melodycznej z porywającą, hipnotyzującą
ponurością i wszechobecnym mrokiem, które przenika niezauważenie do Twojego
umysłu i całkowicie go opanowuje. Majstersztyk. Album kończy Dark Ambientowy
wałek „Zos Vel Thagirion”, przy którego produkcji uczestniczyli także muzycy
Devathorn, i tu ponownie obcujemy z posępnymi, pogrążonymi w mroku,
niepokojącymi dźwiękami, które wręcz doskonale nadają się na finał tego
wydawnictwa. Jest to niewątpliwie najlepszy split, jaki ostatnio słyszałem. Kto
ma zatem ochotę na wizytę w królestwie śmierci i niemal bezdenną eksplorację
jego zaklętych, mrocznych rewirów, może tego dokonać prowadzony przez muzykę
Devathorn i Inferno, tylko czy jesteście gotowi na to, co tam znajdziecie???
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.