czwartek, 21 marca 2019

Recenzja WULKANAZ „Wulkanaz”


WULKANAZ
„Wulkanaz”
Helter Skelter Productions 2019

Teraz przeniesiemy się do Szwecji, tam bowiem egzystuje Black Metalowy projekt Wulkanaz, którego motorem napędowym jest…Wulkanaz (jakże mogłoby być inaczej) bardziej znany z zespołu Tomhet (występuje tam pod imieniem Kumulonimbus). Zespół egzystuje od 2009 roku i trzeba przyznać, że do teraz natrzepał od chuja wydawnictw. Płyta, którą postaram się Wam nieco przybliżyć to czwarty, pełny album grupy, który pod koniec 2018 roku ukazał się w formie digital, a początek 2019 przyniósł wersje cd, mc i 12”vinyl’owy placek. Wydanie wszystkich wersji wzięła na siebie Helter Skelter Productions. Muzycznie mamy tu do czynienia z prostym jak drut, prymitywnym Black Metalowym graniem adresowanym do najbardziej bezkrytycznych (lub upośledzonych słuchowo) fanów czarnej materii. Jest chamsko, bezpośrednio, krótko i po mordzie. Nieskomplikowane (delikatnie rzecz ujmując) beczki, riffy surowe, wręcz prostackie i typowy, blackowy scream ze sporym pogłosem. Dochodzi do tego chujowe, płaskie brzmienie zupełnie pozbawione mocy. Nie mam nic przeciwko muzycznej prostocie, jednak w tej płycie nie znajduję absolutnie nic, co mogłoby mnie przekonać do twórczości Wulkanaz. Może, gdyby na tej produkcji było więcej niepokojących utworów w stylu „Det Svultna Gap” sprawa wyglądałaby inaczej, ale niestety tak nie jest i uważam ten materiał za jedną wielką, śmierdzącą kupę. Sam się sobie dziwię, że w ogóle dałem radę przesłuchać to coś w całości. Powszechnie wiadomo, gdzie jest miejsce kupy, zatem właśnie tam posyłam ten materiał i niech płynie z falą gnojówki, a smród niech mu będzie przewodnikiem.
Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.