niedziela, 2 grudnia 2018

Recenzja Faceless Burial „Multiversal Abattoir”



Faceless Burial

„Multiversal Abattoir” 
Blood Harvest 2018



Faceless Burial to banda Australijczyków, która w zeszłym roku zadebiutowała płytą „Grotesque Miscreation”. Wstyd się przyznać, ale ten album nadal leży u mnie w poczekalni. Natomiast sam zespół nie próżnuje i na zakończenie roku pańskiego AD 2018 serwuje nam ponad 20-minutową EPkę. Rozpoczyna się ona akustycznymi przygrywkami, które stanowią, czego zresztą można się domyślać, ciszę przed burzą. Rzecz jednak w tym, że burza burzy nierówna. Podczas tej dzieje się naprawdę sporo. Słychać, że mieszkańcy Melbourne doskonale opanowali umiejętności władania poszczególnymi instrumentami, dzięki czemu mogą nas raczyć całkiem konkretnym wpierdolem. Jak nie uderzą rytmicznym, zapadającym głęboko w pamięć riffem, to przygniotą sprzężeniem spod znaku Immolation albo skapiszonują kalafę blastem niczym Hate Eternal. A żeby rzeczony wpierdol nie przypominał jednostajnego dźwięku wbijania gwoździ, co chwilę jesteśmy raczeni czymś odmiennym. Tempo zmienia się dość często a każda jego zmiana przynosi coś dobrego – jak nie kolejny chwytliwy riff to niebanalną solóweczke albo jakieś nieszablonowe rozwiązanie. Jak choćby w „Theriomorphic Meconium Aspiration” gdzie solo szaleje na tle plumkającego basu. Brzmienie tego mini jest dojrzałe i masywne a wokalista ze swoim zwierzęcym rykiem na pewno nie pasowałby do opery, bo by wszystkich wypłoszył. Każdy fragment tego muzycznego malowidła zdaje się być na odpowiednim miejscu, niczym  w ułożonym z puzzli widoczku na Sydney Opera House. Bardzo przyjemnie słucha się tego materiału, choć niezbyt nadaje się on jako tło czynności wymagających większego skupienia. Różnorodność „Multiversal Abbatoir” to jednak zbytni rozpraszacz, nie pozwalający na odsłuch obojętny. Ta muzyka zdecydowanie łaknie naszej atencji i kiedy już ją zyskuje, nie pozwala zbyt prędko się od siebie oderwać. Po tym z czym tutaj miałem przyjemność obcować zdecydowanie muszę nadrobić zaległości i wrzucić na ruszt debiut Australijczyków. Bardzo dobre granie Szkoda tylko, że tak mało bo mam apetyt na więcej.

- jesusatan


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.