Occultum
„In Nomine Rex
Inferni”
Old Temple 2018
Occultum to ziomki zza
miedzy, dokładnie z miasta w którym Wojciech Żabiałowicz noszony był na rękach
podczas gdy my, z kolegami, wyśmiewaliśmy się z jego rudego kutasa. Po dwóch
latach, jakie upłynęły od debiutanckiej płyty, torunianie wracają z nowym
materiałem pozostając pod skrzydłami Erykowej Old Temple Records. Serwują nam 7
numerów diabelskiego, czarnego metalu zamkniętym w 47 minutach. Numery zawarte
na „In Nomine Rex Inferni” do najkrótszych nie należą, ich czas waha się w
okolicach 6-8 minut. Jednak przyznam szczerze, że są one tak bogate i
wciągające, że czasoprzestrzeń się nieco załamuje w trakcie obcowania z
płynącymi z głośników dźwiękami. Co mi się na tej płycie podoba od pierwszego
odsłuchu, to jej przytłumione brzmienie. Nie jest to typowe blackmetalowe
brzęczenie, dzięki czemu zyskujemy nieco na ciężarze. Beczki z kolei dość mocno
kojarzą mi się z tym, czym delektuję się
słuchając prze-płyty „De Mysteriis Dom Satanas”. Czyli można powiedzieć, że
chłopaki kupili mnie już na samym wstępie. Jeżeli chodzi o wokal Gavrona, to
także sprawia wrażenia jakby dochodził nieco zza ściany, ozdobiony jest jednak zajebistym
efektem potęgującym siłę przekazu. Koleś nie wrzeszczy jednostajnie i także
stara się wzbogacić paletę skrzeków, krzyków, jęków. Same kompozycje kojarzą mi
się, poza wspomnianym wcześniej Mayhem, ze szwedzką szkoła spod znaku Marduk /
Funeral Mist, ale czasami z zaskoczeniem stwierdzam, że bardziej melodyjne
zagrywki prowadzą ku Mgle, choćby na wstępie takiego „Possessed By the Night”
czy w „Hanged Night”. Wiele się zatem dzieje i materiał potrafi nieźle
wciągnąć, o ile oczywiście da mu się tą szansę i spędzi z nim ciut więcej, nić
tylko jeden czy dwa odsłuchy. Zawartość „In Nomine Rex Inferni” obraca się
raczej w szybszym tempie, aczkolwiek tnące nieco głębiej, bardziej bolesne patenty
także dość często ranią nasze narządy słuchu. Zdecydowaną zaletą tej płyty jest
fakt, iż z każdą następną godziną spędzoną w jej towarzystwie, można wyłapać
coraz to nowe smaczki. Mi się takie grania jak najbardziej podoba i zapewne
sprawdzę sobie następny materiał jaki czwórka z Occultum wysmaży w przyszłości.
Nie jest to może jeszcze pierwsza liga, ale zespół śmiało podąża w jej
kierunku. Kurwa, dobre to jest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.