Abhorrent Funeral
„Ugly Tales”
Fallen Temple 2017
Pamiętam swoje pierwsze
spotkanie z Abhorrent Funeral. Grali jakoś w zeszłym roku u Bazyla jako suport
i po trzech numerach stwierdzili, że pierdolą, nie robią. Oficjalnie wykręcali
się awarią sprzętu, jednak każdy wiedział o co ho. To co zdążyli zagrać było
jednak na tyle ciekawe, że gdy tylko nasza rodzima Fallen Temple wydała
chopakom debiut, postanowiłem przy okazji sprawdzić jego zawartość. Owo „przy
okazji” zajęło mi chwilę, jednak, jak to gadają stare baby, lepiej że stary za
dużo wypije wieczorem, niż ma się do żopu dobierać, czy jakoś tak. Z czym zatem
możemy poobcować w przypadku „Brzydkich Opowiastek”? No cóż, dobrą wskazówką
jest sam tytuł jak i okładka płyty, na której bystre oko Wilhelma Tella
dostrzeże zapewne zgniliznę, brzydotę i nawiedzino chałupę babci Jadzi.
Poznaniacy wysmażyli nam danie ze zgniłych mózgów, skrzydeł nietoperzy i
baranich jąder, polanych posoką upuszczaną za pomocą pił mechanicznych. Niecałe
30 minut materiału to proste łupanko w death/doomowym stylu z licznymi
naleciałościami punkowymi, zwłaszcza w tych szybszych fragmentach. Bulgoczący
wokal uzyskany został poprzez rejestrację recytacji „Pana Tadeusza” przez
wokalistę podtapianego w okolicznym bagnie. Zamiast strun, gitarzyści
zaciągnęli na gitarras łańcuchy rowerowe, dzięki czemu brzmienie ich narzędzi
zbrodni przybrało na głębi i sile rażenia. Skojarzenia z Mortician jak
najniemilej widziane. Perkusista, po pierwszej klasie szkoły muzycznej naumiał
się wystukiwać umpa-umpa, dzięki czemu każdy z zawartych na „Ugly Tales” numerów
idealnie nadaje się do tupania nóżką pod stołem podczas niedzielnego obiadu z
Twoją Starą, która to akurat niezapowiedziane nawiedziła wasze domostwo, niczym
zjawa z domku na okładce. Nie znajdziecie na tej płycie nic odkrywczego,
wszystko jest starymi nićmi szyte, ale, o dziwo, na miarę! Wybornie się słucha
tych przeplatanych wstawkami ze starych horrorów piosenek. Kto lubi horrory
klasy B, ten zapewne łyknie te chore dźwięki do błotnistej potrawki. No
właśnie, jedyne, co mi przyszło na myśl, żeby się do chłopaków doczepić, to
fakt, iż użyli sampli które nie raz już pojawiały się na innych produkcjach.
Ale chuj z tym, jak ma być po staremu, to niechaj im będzie. Bardzo dobry
kawałek muzyki. Myślę, że Abhorrent Funeral to idealny rozgrzewacz na niemal
każdy koncert. Delikwentów, którzy nie zamachają grzywką przy tych taktach
należy obligatoryjnie wypraszać z klubu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.