ROT
„Messiah
Death”
Demented Omen of Masochism 2018
W przypadku
debiutanckiej, pełnej płyty naszych rodaków z ROT słowo klucz to prostota.
Chłopaki napierdalają bezkompromisowy, walący siarą, prosty niczym konstrukcja
cepa, bluźnierczy Death/Black Metal na milę morską walący grobem i wilgotną,
zapleśniałą piwnicą. Niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z rozrywającymi
petardami pokroju „Antigod Atomic Attack”, „Messiah Death”, „Throwing Into
Hellfire” czy też z miażdżącymi walcami ( „Church Burned Ruins = Invocation of
Sodomy Ritual”, „Impending Torment on the Eternal Void of Death”) zawsze jest
to granie nieskomplikowane, dosadne i okrutnie kopiące po żebrach. Nie ma tu
miejsca na rozbudowane struktury, progresywne pitolenia, czy pseudoawangardowe
sranie po krzakach. Tu rządzi Szatan, wojna, łańcuchy i pasy z nabojami. „Messiah
Death” to materiał wręcz idealny dla wszystkich tych, którzy uważają, że
współczesna scena jest zaśmiecona przez sterylne, cukierkowe, słodkie
produkcje. Tutaj znajdziemy dwanaście agresywnych, brudnych, ziejących
nienawiścią wałków, które zalatują wczesnym Sarcofago, Mayhem, Necrovore,
Hellhammer czy Venom. Nie jest to jak dla mnie żadne mistrzostwo świata i
okolic, niemniej uważam, że surowego, inspirowanego starymi mistrzami gatunku
Metalu nigdy za wiele. Każdy, kto też tak myśli, może
śmiało łykać pierwszy long Katowickiego duetu, z pewnością się nie zawiedzie.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.