czwartek, 16 maja 2019

Recenzja Misanthropic Rage “Towards the Greyscale Aphorysm”


Misanthropic Rage

“Towards the Greyscale Aphorysm”

Godz Ov War Productions 2019



“Towards the Greyscale Aphorysm” to już trzeci album pochodzącego z Mińska Mazowieckiego duetu a ja jakoś nigdy wcześniej nie miałem przyjemności poznać – kto zacz i czym się zajmuje. No i okazuje się, że wyrósł nam na krajowym podwórku niezły… kwiatek? Choć może to jednak chwast? Słucham tej płyty od kilku dni i mam ogromnie mieszane uczucia. Misanthropic Rage na pewno nie tworzy muzyki szablonowej. Ta stanowi solidny konglomerat death i black metalu z dodatkiem mnóstwa niekoniecznie spotykanych w ramach tych gatunków rozwiązań. W zasadzie w każdym z zawartych na tym krążku numerów otrzymujemy coś w innym odcieniu. Chłopaki dbają o to, by nudą na albumie nie wiało i nikt nie mógł zarzucić im powtarzalności. Raz otrzymujemy zatem płynące pięknie Paradajsowe gitary (choćby w otwierającym album utworze tytułowym albo w „The Traveller”), by za chwilę zostać niemal zgniecionym spadającym na łeb niczym stutonowy odważnik riffem. Poza wolniejszymi fragmentami zdarzają się także blasty, podczas których muzyka skręca wyraźniej w kierunku czarnej odmiany metalu. Tak jest choćby na początku „Here Is Deeper, Here Is Higher”, który to kawałek w połowie zamienia się ponownie w kroczącego ciężko deathmetalowego Golema z lekko transowym riffem w tle. Brzmienie płyty wskazuje na pełen profesjonalizm. Wszystko jest tu idealnie czytelne, dobitnie ciężkie, nieprzesadzone – nawet jakby chciał, nie ma się za bardzo do czego dopierdolić. Skąd zatem moje wahania co do wartości tego materiału? Otóż… wokale. Nie, te wrzeszczane i ryczane są spoko. To co natomiast wyczynia się tu w formie śpiewanej przyprawia mnie o odruch wymiotny. W najbardziej nieoczekiwanym momencie, kiedy muza robi naprawdę niezły klimat, wjeżdża koleś z zaśpiewami w stylu gotyckim, tudzież Rammsteinowym, psując wszystko, co instrumenty zdążyły zbudować. Według mnie jest to swoisty strzał w kolano i za chuj nie mogę się przekonać, że taki zabieg jest lepszy od artroskopii. Jeżeli jednak komuś wspomniane śpiewy wejdą, to ma zapewnioną dobrą rozrywkę przy trzecim albumie Misanthropic Rage, gdyż jest to naprawdę niezły muzycznie krążek. Ja jestem na tyle wybredny, że przed konsumpcją kawałka tortu wolę się mimo wszystko upewnić, czy to coś na wierzchu to kocie gówno czy sporej wielkości borówka. Jeśli nie owoc, to dziękuję – postoję. Wy swój kawałek sprawdźcie sami, lecz uprzedzam, że leżał obok mojego.

- jesusatan


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.