niedziela, 2 czerwca 2019

Recenzja ISTAPP „The Insidious Star”


ISTAPP
„The Insidious Star”
Trollzorn Records 2019


Minęły cztery lata od poprzedniej ich płyty i szwedzki kwartet Istapp zaserwował nam kolejną produkcję. Gdy przyjrzymy się historii, to okaże się, że zespół wydaje swoje materiały średnio co 4-5 lat, zatem można powiedzieć, że tradycji stało się zadość. Muzycy grupy zaangażowani są w różne inne projekty, że wymienię tylko Soijl i Nivlhel, a do tego na tytanów pracy nie wyglądają, więc podejrzewam, że muzyka Istapp powstaje trochę przy okazji, co zresztą jest to wg mnie mocno słyszalne. Podobnie jak poprzedni album „Frostbiten”, tak i trzeci w dorobku „The Insidious Star” to nic, czego nie słyszelibyście wcześniej i to nierzadko w lepszym wydaniu. Mamy tu 9 wałków trwających trochę ponad 35 minut, które utrzymane są w konwencji Melodyjnego Black Metalu skomponowanego i odegranego wg doskonale znanych i wielokrotnie sprawdzonych już patentów. Jeżeli weźmiemy nieco szybkiej, jadowitej jazdy wzorowanej na Setherial, Dark Funeral czy Marduk, dodamy do tego nieco zimnego riffowania a la Dissection i uzupełnimy czystymi wokalizami kojarzącymi się ze stylistyką Viking/Black, to otrzymamy wypisz wymaluj muzykę Istapp. Oczywiście wszystkie te klocki są bardzo dobrze poukładane i idealnie do siebie dopasowane, więc płyty słucha się bardzo dobrze, tyle że „The Insidious…” wylatuje z głowy jeszcze szybciej niż tam wszedł, nic po sobie nie pozostawiając. Jeżeli komuś zatem wystarczą malowane twarze, groźne miny i przeciętne, surowe, zalatujące z lekka chłodem melodie, to twórczość tego zespołu jest właśnie dla niego. Dla mnie to zdecydowanie za mało, abym na dłużej zatrzymał się przy tej produkcji. Album góra na jedno przesłuchanie. 
Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.