niedziela, 1 września 2019

Recenzja NIGHNACHT „Christophilia”


NIGHNACHT
„Christophilia” (7”Ep)
Hells Headbangers Records 2019

Myślę i myślę i ni chuja nie mogę wymyślić wstępu, aby jakoś zacząć tę recenzję. Braki mu kurwa po prostu słów, tak potwornie zbeształ mnie ten krótki materiał. Zanim zatem skreślę kilka zdań na temat „Christophilia” nadmienię tylko, że w zespole tym udziela się Szanowny Pan Don of the Dead znany doskonale z siania bluźnierstwa w Nunslaughter, a skoro On bierze się za tworzenie muzyki, to wiadome jest, że nie będzie tu lizania się po fiutach. Materiał ten to niespełna 12-minutowa, surowa petarda, która pierwszym strzałem wybija wszystkie zęby!!! To klasyczny do bólu w swej formie i treści, mroczny, szaleńczy, bluźnierczy i zły Death Metal, po przejściu którego pozostają jeno zgliszcza, porozrywane zwłoki i spalona ziemia. Bas bestialsko patroszy, nieskomplikowana sekcja miażdży czaszki, a ciężkie, stosunkowo proste, mordercze, masywne riffy sieją takie spustoszenie, że klękajcie narody! Dochodzą do tego barbarzyńskie, grobowe wokale pochodzące z samego dna Piekła i mamy kompletny obraz tego, co tu się wyprawia. Po raz kolejny okazuje się, że w prostocie siła, ale żeby z tej prostoty nie wyszło prostactwo, to trzeba panie umieć, a nie chcieć, a ten duet potrafi, oj potrafi. Death Metalowy szkielet kompozycji ubarwiono tu i tam elementami Black i korzennego Thrash Metalu, co jeszcze bardziej wzmocniło siłę przekazu tych 5-ciu wałków. Prymitywne (lecz w pozytywnym tego słowa znaczeniu), brudne, obskurne, bezkompromisowe, smoliste brzmienie sprawia, że „Christophilia” gniecie bezlitośnie, a bluźnierstwo, agresja, zło i wszystko, co plugawe dosłownie wylewa się z tej produkcji. Cytując słowa z jednej, popularnej ostatnio reklamy „No, i to mnie rozrywa” Przypierdolę się tylko do jednej rzeczy. Czemu kurwa to takie krótkie?! Czekam na pełny materiał…oby jak najszybciej.

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.