czwartek, 19 września 2019

Recenzja Darkened „Into the Blackness”


Darkened
„Into the Blackness”
Edged Circle Productions 2019

Darkened, to projekt reklamowany przez wytwórnię, jako wynik współpracy ludzi wchodzących, wcześniej lub obecnie, w skład takich zespołów jak Bolt Thrower / Memoriam, Funebrarum, Disma, A Canorous Quintet czy Excruciate. No to co, majty obszczane? U mnie niekoniecznie. Do tego rodzaju przedsięwzięć zawsze podchodziłem z wielkim dystansem o ile nie z uprzedzeniem. Rzadko kiedy bowiem tego typu jednorazowe (najczęściej) strzały trafiały mnie w potylicę. Nie inaczej jest i tym razem i nawet nie napiszę, że „niestety”. Ot zeszli się panowie, nagrali sobie nieco ponad piętnastominutowy materiał składający się z intra i trzech numerów i… tyle. Można powiedzieć, że słuchając „Into the Blackness” dostałem dokładnie to, czego się spodziewałem biorąc pod uwagę skład zespołu. Jest to nie mniej, nie więcej jak połączenie brytyjskiego, ciężkiego mielenia ze sztokholmską melodyką. Całość rozpoczyna dość obiecujące intro, będące poniekąd bardzo mrocznym odbiciem twórczości Dead Can Dance.  Następujący po nim „The Offering” to dokładnie to, o czym wspomniałem wcześniej. Utwór oparty na prostym rytmie i ciężkim, brytyjskim riffie kojarzącym się bezpośrednio z Bolt Thrower czy Benediction. Atmosferę tego numeru odrobinę psują niepotrzebne według mnie klawiszowe tła i przysłodkawa solówka na finiszu, ale da się przeżyć. „Darkening of My Soul” to typowo Bolth Throwerowy walec z jakże charakterystycznymi zagraniami na garach. W zasadzie nawet głuchy zgadłby, kto ten instrument w tym zespole obsługuje. Jest to zdecydowanie najlepszy kawałek na tym mini i spokojnie mógłby znaleźć się na płycie pod szyldem Memoriam. Może z pominięciem kompletnie niepotrzebnej solówki, pojawiającej się ponownie pod koniec utworu. Kończący krążek „Undereemed” to po raz kolejny mocno brytyjskie granie okraszone jednak bezczelnie sztokholmską słodyczą, co w tym wydaniu jest niestety nieco ponad moje nerwy. No po prostu pasuje mi to jak pięść do nosa. Reasumując „Into the Blackness” to nawet solidne granie i zapewne wielu się spodoba. W moim odczuciu jest to kolejny materiał na trzy, góra pięć odsłuchów, bardziej z obowiązku niż dla nadzwyczajnej przyjemności. Dla mnie chłopaki mogą już nic więcej nie nagrywać. Bo biorąc pod uwagę wymienione na samym wstępie nazwy, reklamowanie za ich pomocą tego materiału to trochę wiocha. W porównaniu bowiem do powyższych, Darkened to przynajmniej dwie klasy niższa liga
- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.