Ossuaire
"Derniers
Chants"
Sepulchral Productions 2019
Przez
chwilę przecierałem oczy ze zdziwienia widząc nowy album Ossuaire w skrzynce
mailowej. Nie minęło przecież jeszcze nawet pół roku od czasu, gdy opisywałem
tutaj debiut Kanadyjczyków a ci już powracają z następnym uderzeniem.
"Derniers Chants" to w prostej linii kontynuacja i jednocześnie
zwieńczenie zapoczątkowanego na "Premiers Chants" konceptu
dotyczącego upadku chrześcijaństwa. W sumie zastanawia mnie, dlaczego, skoro
panowie mieli taki natłok pomysłów, nie wydali albumu dwupłytowego. Najnowszy
materiał jest bowiem bezpośrednim rozwinięciem pomysłów z debiutu. Żadnych
innowacji muzycznych tutaj nie doświadczamy. Nadal mamy do czynienia z
jadowitym a jednocześnie charakterystycznie melodyjnym black metalowym graniem,
kojarzącym się najmocniej ze Skandynawią z pierwszej połowy lat
dziewięćdziesiątych. I teraz różnica jest taka... że te nowe sześć numerów jest
jakby odrobinę bardziej chwytliwych i przywołujących uwagę. O ile debiutu
słuchałem wykonując jakieś tam inne czynności, tak nowy album przyciągnął mnie
niczym magnez i zażądał bezwzględnej atencji. Wszystko na tych nagraniach jest
niesamowicie zimne. Nawet akustyczny przerywnik w postaci "Elevation"
jest niczym otwarte okno w małym pokoju przy minus dwudziestu stopniach na
zewnątrz. Poniekąd interpretację black metalu w wykonaniu Ossuaire można
porównać do tej w wykonaniu rodzimej Mgły. Jest tutaj od cholery mrozu, śniegu
i norweskich lasów namalowanych w barwach wciągających, transowych riffów. Może melodie Kanadyjczyków nie są aż
tak bezpośrednie, jednak powyższe skojarzenia spowodowane są tym, iż w
przypadku obu wspomnianych zespołów po dłuższym obcowaniu z ich dźwiękami
stałem się ich marionetką, niewolnikiem słyszącym w głowie jedynie tworzone
przez nie harmonie. Wokalnie rewolucji także nie ma. Głos towarzyszący dźwiękom
"Derniers Chants" jest niczym sopel lodu – zimny i jednolity. Jednak
w tym przypadku działa to chyba jednak na korzyść zespołu, gdyż zbędne
eksperymenty mogłyby całkowicie popsuć klimat wspomnianej płyty. Faktem
niezaprzeczalnym jest, że Ossuaire nagrało zaskakująco dobry album, którym
niewątpliwie umocni swoją pozycję na światowej scenie czarciego metalu.
Wypatrujcie tego krążka. O ile w przypadku debiutu byłem powściągliwy, tak
teraz mogę wam Ossuaire polecić z nieczystym sumieniem.
- jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.