niedziela, 15 września 2019

Recenzja Sempiternal Dusk - Cenotaph of Defectuous Creation


Sempiternal Dusk
"Cenotaph of Defectuous Creation"
Dark Descent Records 2019

Pochodzący z Portland w stanie Oregon Sempiternal Dusk to zespół, który dał się poznać z jak najlepszej strony jakieś pięć lat temu, przy okazji debiutu, zatytułowanego po prostu "Sempiternal Dusk". Już wówczas czułem podskórnie, że nie jest to typowy przeciętniak i pokładałem w chłopakach spore nadzieje o czym rozpowiadałem wszem i wobec. I przyznam, iż jest to zajebiste uczucie mieć rację. Amerykański kwartet powraca właśnie z najnowszym wydawnictwem, by udowodnić wszystkim, że na scenie śmierćmetalowej nie zamierzają być chłopcami do bicia. "Cenotaph of Defectuous Creation" to więcej niż solidny album niosący zagładę w najczystszej postaci. Przez te kilka lat muzycy znacząco rozwinęli swoje umiejętności, dzięki czemu zrobili w moim osobistym rankingu wielki krok naprzód. Nieco ponad trzydzieści sześć minut muzyki zawartej na drugim pełniaku omawianej kapeli to death metal najwyższych lotów. Utrzymany głównie w wolniejszym i średnim tempie, śmierdzący piwniczną stęchlizną, rozkopanym grobem i rozkładającymi się zwłokami. Utrzymanym w staroszkolnym klimacie, bez zbędnego eksperymentowania czy silenia się na wirtuozerskie popisy. Ot sześć numerów zagranych z jajem, totalną szczerością, sprawiających że krew w żyłach zastyga a serce staje. Można się tu doszukać ociupinki Bolt Throwerowej melodii, ziarenka fińskiej finezji spod znaku choćby Krypts, czy też sporej szczypty australijskiej legendy - Disembowelment. Wszystko to jednak jest tak pięknie poukładane na własny sposób, że o żadnym kopiowaniu nie ma mowy. Utwory są mocno zróżnicowane i rozbudowane, lecz absolutnie nie nużące. Wręcz przeciwnie. Najdłuższe na  płycie, ponad dziesięciominutowe "Excavated Filth From Dimensional Incarnations" czy "Spears of Pestilence" to według mnie najsilniej zadawane ciosy. Dokładając do tego niesamowicie masywne brzmienie tego krążka, nie sposób się pod ich ciężarem nie zachwiać na nogach. Jestem przekonany, iż każdy maniak gruzowego deta przygarnie ten album do swojego łona bez zadawania zbędnych pytań. Zdecydowanie warto, gdyż postęp jaki poczynił ten zespół kojarzy mi się z ciociami i wujkami przychodzącymi do moich dzieci raz na pięć lat, mówiącymi "Jejku, ale ty urosłaś!". Sempiternal Dusk urósł. Znacząco. Aż boję się pomyśleć, co chłopaki nagrają za kolejnych pięć lat, skoro "Cenotaph..." to już teraz niemal najwyższa półka.
- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.