Asphalt Graves
"The New Primitive"
Selfmadegod
Records 2019
Od pierwszej chwili, w której to usłyszałem Asfaltowe
Groby zastanawiałem się, czy ta nazwa nawiązuje bardziej do grobów
na afrykańskim cmentarzu, czy jest synonimem polskich dróg. A jeden chuj. Inną
sprawą, która mnie trapiła był fakt, iż rzekomy materiał ukazał się bardzo
krótko po wydanym przez Misery Index albumie "The Killing Gods", na
którym to Jason i spółka przesłodzili maksymalnie. Dlaczego o tym wspominam? Ano
dlatego, iż Asphalt Graves to przygodny projekt wspomnianego przed chwilą
wokalisto-gitarzysty Misery Index z kilkoma innymi chłopakai, wchodzącymi
między innymi w skład takich bandów jak Gwar, Dying Fetus czy The Black Dahlia
Murder. No jasne, że już te przywołania mogą wywoływać zarówno miłość jak i
powodować niekontrolowane skórcze żołądka. Na szczęście rzeczony matex z
nowomodnym graniem pod nastolatków ma tyle wspólnego, co ja z proboszczem
miejscowej parafii. "The New Primitive" to materiał, który przede
wszystkim mógłby być idealnym zastępcą
"The killing Gods". Przedze wszystkim dlatego, iż jest on
bardziej Misery Index'owski niż przedostatnia płyta wspomnianego powyżej bandu.
Asphalt Graves to czystej krwi brutalny a zarazem specyficznie melodyjny
death/grind. Utwory zazwyczaj zamykają się w dwóch minutach, jednak w każdym z
nich znajdziemy przynajmniej kilka zajebiście chwytliwych riffów, przy krórych
baniak sam odrywa się od tułowia i turla po podłodze jak pojebany. Największą
zaletą tego albumu jest wszechobecny groove. Nie ma na tej płycie kawałka, przy
którym można by zmróżyć oczy. Każdy numer podrywa do tańca nawet mocno
gnijącego nieboszczyka. Skojarzenia z wymienionym już wcześniej Misery Index,
zwłaszcza ich najnośniejszymi płytami są w tym przypadku jak najbardziej
wskazane. Wszechobecny duch Terrorizer czy Repulsion czuwa, by nikt nie
doświadczył tutaj nudy czy jakiegokolwiek przymulania. Widzę już oczyma
wyobraźni, jak te utwory robią rozjeb na
zywo, totalny mosz i rozpierducha! Megaszybkie fragmenty przeplatane
totalnymi zwolnieniami, chwytliwe zagrania zmuszające do napierdalania łbem,
głęboki, jakże charakterystyczny wokal Jasona... Wszystko czego można sobie
zażyczyć jest na "The New Primitive". Jeśli ktoś poczuł się
rozczarowany "The Killing Gods" powinien dla odtrutki sięgnąć po
wspomniany album. To niby tylko 24 minuty, jednak stanowiące dość solidny kop w
dupę. Zajebiście się cieszę, iż Karol zdecydował się na reedycję tego
materiału. Gdyby nie on, "The New Primitive" zapewne przepadłby w
zalewie innych bandów niezauważony. A byłoby szkoda, bo to bardzo dobry matex.
- jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.