VOMIT ANGEL
„Imprint of Extinction”
Iron Bonehead Productions 2019
Pierwsza
Ep’ka Duńczyków z Vomit Angel nagrana w 2016 roku sponiewierała mnie okrutnie,
zatem gdy tylko ujrzałem pierwszy, pełny album zespołu rzuciłem się na niego
niczym alkoholik na głodzie na flaszkę wódki. Włączyłem, przesłuchałem i
niestety jestem dosyć mocno zawiedziony. Może nie tak do końca, ale jednak.
Nadal mamy tu do czynienia z bezkompromisowym, surowym, dosadnym graniem, więc
tragedii nie ma, jednak „Imprint…” jest wg mnie wydawnictwem zdecydowanie
gorszym niż „SadomaticEvil”. Zniknął gdzieś ten piekielny smród i diabelskie
wibracje, jakie w pewien sposób sprawiały, iż w twórczości tego Duńskiego duetu
czuć było ducha Blasphemy, Beherit, czy Archgoat. Na wydanym w 2019 roku albumie
długogrającym tego ducha niestety brakuje. Nadal obcujemy tu z barbarzyńskim, bezlitosnym
Black/Death Metalem, który tym razem wymieszano z prostym, momentami wręcz
prostackim Gridncore’em łupanym na jedno kopyto i trochę jakby bez ikry. Mimo że to raptem 29 minut muzyki (wliczając w to
ukryty wałek, który prawdę powiedziawszy, nie wiem, po co został umieszczony w
tej formie), to pod koniec tej płyty czułem się nieco zmulony i zmęczony
zarazem. Trochę zbyt jednostajne są te kompozycje i brakuje w nich iskry, która
spowodowałaby wybuch emocji, dlatego też pod koniec można odczuć znużenie tym
materiałem. Poza tym niektóre wałki wydają się niedokończone, co także nie
polepsza sytuacji. Można odnieść wrażenie, że chłopaki nie traktują poważnie
tego, co robią i mają wszystko w dupie. No tak, typowo bezkompromisowa postawa.
Tyle tylko, że niektóre kompozycje z „Imprint…” są tak dupne, że narażają ich
wręcz na śmieszność. Cóż, ich wybór.Dla odmiany brzmienie jest całkiem niezłe.
Jest tłusto, gęsto i siarczyście, czyli tak, jak być powinno. Dobrze jednak, że
pod wpływem ich pierwszej Ep’ki nie zamówiłem w ciemno tej płyty, bo strasznie
bym się wkurwił, gdybym za moje ciężko zarobione dutki dostał taką miernotę.
Jeżeli zespół nadal będzie podążał tą drogą, to obawiam się, że następna ich
produkcja może już być zupełnie niesłuchalna. Czy rzeczywiście tak będzie?Przekonamy
się za jakiś czas.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.