MORDOR
„Hogar, Dulce Hogar”
(Re-Issue)
Xtreem
Music 2019
Xtreem
Music, która lubuje się ostatnimi czasy we wznawianiu pokrytych kurzem
zapomnienia albumów wzięła tym razem na tapetę produkcje swoich rodaków z
Thrash Metalowego Mordor. Wydano ponownie oba albumy grupy, a ja w tej recenzji
postaram się Wam przybliżyć zawartość pierwszego z nich. Jak to przy wszelakich
reedycjach bywa dołożono tu cztery wałki z demo „EntombedAlive” wydanego w 1992
roku i całe szczęście, gdyż są to najlepsze utwory, jakie znalazły się na tym
wydawnictwie. Podstawowy materiał z „Hogar…” to bowiem kupa i tyle. Thrash
Metalu tu jak na lekarstwo. W większości przypadków mamy do czynienia z
dziwnymi eksperymentami, które kierują się w stronę rapowanego grania á la
StuckMojo, pijackich przyśpiewek i grania na milę walącego wiochą (jak choćby
„Jodiendo Funky”). Jest tu co prawda kilka sensownych fragmentów, które
zwłaszcza w sferze gitarowej jakoś się bronią, ale jest tego zbyt mało, aby
pociągnąć tę produkcję w górę. Wokale z kolei wkurwiają
nie okrutnie (z wyjątkiem tych, które znajdują się na bonusowych wałkach z 1992
roku), i nie chodzi tu o to, że wszystkie są w języku tubylców. Nie bawi mnie
po prostu, jak kotleś, zamiast kłaść ścieżki wokalne, niechlujnie szczeka. Być
może na Hiszpańskiej ziemi to zespół szanowany i ceniony, ja na podstawie tego,
co usłyszałem ni chuja nie mogę tak powiedzieć. Nie będę się już zatem pastwił
nad tą płytą. Zastanawia mnie tylko jedno. Jak już wspominałem na początku,
najlepsze, co tu znajdujemy to utworu z materiału demo zespołu. Nie jest to co
prawda jakaś petarda, ale jest to rzetelne granie w klimatach klastycznego,
korzennego Thrash/Heavy,które może się podobać.
Po jakiego zatem czorta było umieszczanie tylko połowy „EntobmedAlive” na
tym krążku??? Okrutnie wali to pazernością wytwórni, bowiem jeżeli ktoś będzie
chciał mieć wszystkie wałki z tego materiału na srebrnym krążku, to musi nabyć
oba, wznowione albumy. Oj, Panie Dave. Słabe to pociągnięcie, oj słabe,
pomijając oczywiście stronę czysto biznesową takiej decyzji. Tak więc jest to
produkcja dla najbardziej zboczonych na punkcie Thrash Metalu koneserów
gatunku, a i tak podejrzewam, że po góra dwóch, trzech przesłuchaniach stanie
się ona typowym pułkownikiem, tzn. zostanie zesłana na półkę na bliżej
nieokreślony, najprawdopodobniej bardzo długi czas.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.