czwartek, 26 września 2019

Recenzja CROM DUBH „Firebrands and Ashes”


CROM DUBH
„Firebrands and Ashes”
Van Records 2019

CromDubh ze Zjednoczonego Królestwa to zespół istniejący od 2003 roku. Do dnia dzisiejszego grupa, poza dwoma materiałami demo i jedną Ep’ką, dorobiła się dwóch albumów długogrających. „Firebrands and Ashes” to właśnie ów drugi, duży materiał i to właśnie o nim napiszę tu kilka słów. Materiał ten, to siedem kompozycji i nieco ponad 43 minuty solidnego, ale w gruncie rzeczy dosyć przeciętnego, atmosferycznego Black Metalu zanurzonego w klimatach Historyczno-Mitologicznych. Utrzymana przeważnie w średnich, marszowych tempach muza oparta na zimnych, melodyjnych, bujających ładnie riffach, fajnie rzeźbiącym basie i rzetelnej sekcji płynie harmonijnie tworząc zgrabny, nieco melancholijny nastrój. Dobrą robotę robi tu gardłowy. To właśnie jego wokale o kilku barwach do spółki z wiosłami, których linie w niektórych momentach niemal stapiają się w jeden, melodyjny monolit odpowiadają za atmosferę panującą na tej płycie. Kapinkę bardziej ekstremalne fragmenty także tu znajdziemy, więc nie jest to kulanie wafla na jedno kopyto. Brzmienie mocne, selektywne, z odpowiednią porcją jadu i agresji. Można wychwycić w muzyce CromDubh pewne ech twórczości Primordial, Saor, czy Winterfylleth, ale chodzi bardziej o ogólny zarys, niż jakieś konkretne szczegóły. Momentami odnoszę wrażenie, że Angole nie do końca wiedzą, w którą stronę mają podążyć, wybierają więc najbezpieczniejsze, sprawdzone już rozwiązania. Przez te właśnie chwilowe niezdecydowania i brak odwagi płyta jest momentami zbyt zachowawcza i nie wychyla się ponad rzetelną przeciętność. Dlatego też podejrzewam, że „Firebrands…” będzie miała tylu zwolenników, co i przeciwników, gdyż kupa to nie jest, ale klękać też absolutnie nie ma przed czym.

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.