Departure Chandelier
“Antichrist Rise To Power”
NWN! Productions 2019
Pierwszy raz spotykam się z nazwą Departed
Chandelier. I nawet podpowiedź w notce promocyjnej, że w skład zespołu wchodzą
członkowie Akitsa czy Ash Pool niewiele mi mówi, więc przynajmniej mogłem
podejść do tego materiału jak do czystej karty. Jedyną wskazówką był fakt, że
materiał ten ukazał się niedawno nakładem NWN!, co zazwyczaj jest gwarantem
jakości. Trwający niecałe 35 minut debiut nagrany został, co jest sporą
niespodzianką, ponad dekadę temu, jeszcze zanim trójka przemiłych zapewne
gentlemanów zarejestrowała wydane w 2011 roku demo „The Black Crest of Death,
the Gold Wreath of War”. Sami przyznacie, że niecodzienna kolejność hehe!
Skupmy się jednak na samej muzyce. Na „Antichrist Rise To Power” otrzymujemy
osiem kawałków surowego i raczej nieskomplikowanego black metalu. Nie ma tutaj
zbytniego zapierdalania na łeb na szyję, totalnej smoły też nie – większość
kompozycji utrzymanych jest w średnim tempie i skupionych raczej na budowaniu
dość chłodnego klimatu, ocieplanego dość często klawiszowym tłem. Użycie tego
instrumentu kojarzy mi się z tym, co na wcześniejszych albumach robiła norweska
Gehenna, czyli klawisze płynęły sobie w tle, nie wpierdalając się zbytnio na
pierwszy plan. Nie powiem, żebym był fanem tego typu zabiegów, jednak w
przypadku tego albumu nawet niespecjalnie mnie to drażni. Może dlatego, że
pozostałe instrumenty brzmią bardzo surowo, niemal garażowo powiedziałbym, co
akurat dla mnie stanowi przeogromny plus. Sposób riffowania przynosi z kolei na
myśl głównie Bathory z wcześniejszego okresu. Znaczy się jest niezbyt
skomplikowanie, za to bardzo oldskulowo. Kolejnym zaskakującym faktem jest
tematyka tekstów, gdyż panowie upodobali sobie historię Francji, zwłaszcza
czasy Napoleońskie. Przyznać należy, że rządy krwawego władcy stanowią idealny
dodatek liryczny do prezentowanej na tym wydawnictwie muzyki. Niespodzianek
zatem znajdziemy tutaj sporo. Nie powiem, żebym się w tym albumie zakochał,
choćby z wiadomych powodów – kto mnie zdążył poznać, ten już wie. Jednak myślę,
że dla fanów black metalu będzie stanowił nie lada kąsek i gwarancję wielu
przyjemnych chwil. Ja przesłuchałem kilka razy i stwierdzam, że dobra to rzecz.
Po raz kolejny zatem NWN! zawodu nie sprawiła.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.