sobota, 13 kwietnia 2019

Recenzja LACERATION „Remnants”


LACERATION
„Remnants”
Unspeakable Axe Records 2019


Prócz Laceration, którym będziemy zajmować się w tej recenzji na terenie Stanów Zjednoczonych funkcjonuje lub funkcjonowało jeszcze siedem bandów o tej nazwie. Jak widać nazwa to dosyć popularna. Nie to jest jednak tu najważniejsze, a wspomniałem o tym, aby jakoś zacząć tę reckę. Laceration, o którym będzie tu mowa to grupa powstała w 2006 roku w Windsor, w stanie California. Po siedmiu latach funkcjonowania zespół zrobił sobie pięcioletnią przerwę i w 2018 roku ponownie powrócił do świata żywych. W lutym 2019 roku dzięki Unspeakabla Axe Records ukazała się kompilacyjna płyta zatytułowana „Remnants”, zawierająca nagrania z lat 2006-2013. Są to zatem lekko odgrzewane kotlety, ale trzeba przyznać, że choć mają już tyle lat, smakują cały czas wręcz wybornie (przynajmniej mnie). Na płycie znajdujemy 10 wałków soczystego, Old School’owego Death/Thrash Metalu, które mimo swoich lat cały czas niszczą system. Nic nowego tu nie znajdziemy, i całe kurwa szczęście!!!! Cóż bowiem może być piękniejszego od inspirowanych klasyką z początku lat 90-tych, jadowitych, kąsających boleśnie riffów o sporym stopniu technicznego zaawansowania, mocarnie napierdalającej, momentami połamanej sekcji z pięknie bulgoczącym basem i agresywnym, brutalnym wokalu??? Jest to pytanie z gatunku retorycznych, więc nie mam zamiaru na nie odpowiadać. Takiej właśnie twórczości hołduje Laceration i chwała im za to. Słychać wyraźne nawiązania do Demolition Hammer, Malevolent Creation, Dark Angel, czy Death, jednak nie ma mowy o bezczelnej zrzynce, mówimy jedynie o inspiracjach. Płytka zawiera utwory z trzech różnych materiałów, które zostały nagrane w różnych latach, więc brzmienie nie jest jednorodne, jednak każdorazowo na swój sposób mocne, brutalne i zadające głębokie, obficie krwawiące rany. Słuchając tej płyty trudno usiedzieć z dupą w miejscu. Nogi same bezwiednie naśladują pracę central, a łepetyna napierdala w szaleńczym headbangingu, a przy odpowiednim nasyceniu organizmu alkoholem totalna rozpierduch w chałupie gotowa. Zespół będący w tej chwili po lekkim liftingu składu nagrywa (bądź nagrał już) swą pierwszą, dużą płytę, która ma ukazać się jeszcze w tym roku. Czekam kurwa z niecierpliwością!!!
 
Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.