LACERATION
„Remnants”
Unspeakable Axe Records 2019
Prócz Laceration,
którym będziemy zajmować się w tej recenzji na terenie Stanów Zjednoczonych
funkcjonuje lub funkcjonowało jeszcze siedem bandów o tej nazwie. Jak widać
nazwa to dosyć popularna. Nie to jest jednak tu najważniejsze, a wspomniałem o
tym, aby jakoś zacząć tę reckę. Laceration, o którym będzie tu mowa to grupa
powstała w 2006 roku w Windsor, w stanie California. Po siedmiu latach
funkcjonowania zespół zrobił sobie pięcioletnią przerwę i w 2018 roku ponownie
powrócił do świata żywych. W lutym 2019 roku dzięki Unspeakabla Axe Records
ukazała się kompilacyjna płyta zatytułowana „Remnants”, zawierająca nagrania z
lat 2006-2013. Są to zatem lekko odgrzewane kotlety, ale trzeba przyznać, że
choć mają już tyle lat, smakują cały czas wręcz wybornie (przynajmniej mnie). Na
płycie znajdujemy 10 wałków soczystego, Old School’owego Death/Thrash Metalu,
które mimo swoich lat cały czas niszczą system. Nic nowego tu nie znajdziemy, i
całe kurwa szczęście!!!! Cóż bowiem może być piękniejszego od inspirowanych
klasyką z początku lat 90-tych, jadowitych, kąsających boleśnie riffów o sporym
stopniu technicznego zaawansowania, mocarnie napierdalającej, momentami
połamanej sekcji z pięknie bulgoczącym basem i agresywnym, brutalnym wokalu???
Jest to pytanie z gatunku retorycznych, więc nie mam zamiaru na nie odpowiadać.
Takiej właśnie twórczości hołduje Laceration i chwała im za to. Słychać wyraźne
nawiązania do Demolition Hammer, Malevolent Creation, Dark Angel, czy Death,
jednak nie ma mowy o bezczelnej zrzynce, mówimy jedynie o inspiracjach. Płytka
zawiera utwory z trzech różnych materiałów, które zostały nagrane w różnych
latach, więc brzmienie nie jest jednorodne, jednak każdorazowo na swój sposób
mocne, brutalne i zadające głębokie, obficie krwawiące rany. Słuchając tej
płyty trudno usiedzieć z dupą w miejscu. Nogi same bezwiednie naśladują pracę
central, a łepetyna napierdala w szaleńczym headbangingu, a przy odpowiednim
nasyceniu organizmu alkoholem totalna rozpierduch w chałupie gotowa. Zespół
będący w tej chwili po lekkim liftingu składu nagrywa (bądź nagrał już) swą
pierwszą, dużą płytę, która ma ukazać się jeszcze w tym roku. Czekam kurwa z
niecierpliwością!!!
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.