niedziela, 14 kwietnia 2019

Recenzja Necromutilator „Black Blood Aggression”



Necromutilator
„Black Blood Aggression”
Terror From Hell Records 2019


Nie miałem jebanego pojęcia czym jest Necromutilator. Postanowiłem sobie sprawdzić ten materiał jedynie dlatego, że nazwa wydała mi się zabawna. Gdy rzuciłem okiem na okładkę, byłem pewny, że to jakieś niemożebne gówno musi być. Niby obrazek nie jest z gatunku żenujących, jednak same ludziki na nim mnie ciut rozśmieszyły. „Black Blood Agression” to druga płyta pochodzącego z Włoch zespołu. Jak brzmiała jedynka jest mi rzeczą nieznaną. Ta wydana kilka dni temu przez Terror From Hell Records rozpoczyna się intrem zaczerpniętym zapewne z jakiegoś starego horroru. Następujące po nim blisko 35 minut muzyki to mieszanka oparta na składnikach, które mimo iż stare, nigdy nie utracą przydatności do spożycia. Włosi zdecydowanie hailują graniu z lat 80-tych i 90-tych. Można  na tym krążku znaleźć mnogość odniesień do Venom, wczesnego Sodom a nawet Sarcofago czy Celtic Frost. Zwłaszcza te dwie ostatnie bandy są wyraźnie słyszalne. Brazylijczycy zdecydowanie ujawniają swojego ducha w manierze wokalnej oraz chwilami w partiach bębnów, natomiast Tom Gabriel chyba sam doradzał przy strojeniu gitar przed nagraniem „Black Blood Aggression”. Korzystając ze wspomnianych wzorców, Makaroniarze nie bawią się w jakąś wirtuozerię, tylko napierdalają metal w starym stylu, za pomocą prostych środków przekazu. Oczywizda zatem, że chwilami brzmi to jak zadanie domowe odpisywane od kolegi z klasy na kolanie, jednak powiedzmy sobie szczerze – nikt kto lubuje się w takim graniu nie będzie w tym momencie narzekał na charakter pisma. Necromutilator bardzo zgrabnie łączą elementy najwcześniejszego black metalu z death, czy momentami thrash metalem.  Jedyne co mnie na tej płycie drażni, to brzmienie. Jakoś nie do końca mi tu ono pasuje. Wokal jest dość mocno zamulony i brakuje mu jednak odrobiny większej agresji, co zdecydowanie wzmocniłoby siłę przekazu. Wiosła też murów nie burzą, brzmiąc jakby struny celowo owinięto szmatą, bo za ścianą śpi starsza pani. Nie mniej jednak dwójka Necromutilator to całkiem solidna porcja grzańska. Można sobie kilka razy posłuchać i nie będzie to czas stracony. Do najlepszych nieco im jeszcze brakuje, lecz jeśli poprawią kilka mankamentów, być może za niedługo dowalą do pieca tak, że zmuszony będę zakupić Tena Men. Oby tak się stało, bo na chwilę obecną jeszcze wstrzymuję.
- jesusatan


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.