czwartek, 18 kwietnia 2019

Recenzja Goathrone „Sodom & Gomorrah”



Goathrone
„Sodom & Gomorrah”
Putrid Cult 2019



Kurwa, przychodził kiedyś do mojego starego na popijawy sąsiad, który w kółko, do znudzenia powtarzał, że nie lubi chamstwa i cygańskiej muzyki. A ja akurat te dwie rzeczy lubię najbardziej, zwłaszcza w połączeniu, czyli chamską muzykę. Taką, która przemawia do mnie wprost, bez pierdolenia się w tańcu, która odzwierciedla moje prymitywne żądze i chęć zaspokojenia pierwotnego głodu brudem, syfem i bluźnierstwem. Taką właśnie muzę wyrzyguje z siebie nasz rodzimy Goathrone. Tak, wyrzyguje, gdyż nie można powiedzieć, iż tych trzech popaprańców owe dźwięki „tworzy”. Tak mógłby powiedzieć jedynie jakiś gej w rurkach, noszący krótkie skarpetki. Goathrone jest definicją chamstwa, prymitywizmu i bezczelności wobec panującej w naszym smutnym jak nieogolona pizda kraju religii. Począwszy od okładki, poprzez strukturę zawartych na tym wydawnictwie siedmiu pieczęci, na garażowym brzmieniu kończąc. Składu zespołu przedstawiać chyba nie trzeba, kto wie, jacy perwersi taplają się w tym gównie, ten zapewne sam wciera w swoje niegolone lico świeżo wydaloną srajdę oblizując się ze smakiem. Inni mogą stąd natychmiast wypierdalać. Na „Sodom & Gomorrah” bluźniercy z Goathrone prezentują nam dźwięki nieco odmienne od tego, co można było łyknąć na „The Black”, a jednocześnie bardzo podobne. Odmiennością jest tutaj nieco większa dawka melodii, zwłaszcza tych płynących w tle, patrz: „Awakening the Dead”, „Goat Penis Mutilator” czy „I Am the Vomit Lust”. Nie, nie, absolutnie nie ma obawy, że Goathrone zaczęli śpiewać pieśni weselne. Kto tak pomyślał, to też może w tym momencie wypierdalać! Materiał na „Sodomie i Gomorze” jest zdecydowanie wolniejszy, czerpiący pełnymi garściami z Hellhammer czy nawet Archgoat. Przez całe 33 minuty rządzi tutaj absolutna bezkompromisowość. Lord Kaos pluje głębokim jadem prosto w twarz Chytrusa i jego mamusi i bynajmniej się z tym nie certoli. Wstawki wprowadzające do poszczególnych aktów to kolejny policzek dla dobrego kurwa smaku. Jest rzyganie, ruchanie świeżych trupów i diabelski śmiech. Vobi nakurwia w zestaw w sposób nawet nie prosty, lecz prostacki, spełniający zapewne mokre sny Fenriza. Aż się morda cieszy słuchając tego nakurwu i oglądając jednocześnie płonące Notre Dame. Pierdolę konwenanse, pierdolę przyzwoitość, pierdolę sawławjuwr, jestem chamem i takiej muzyki pragnę! Konającemu na krzyżu ponoć podano do picia ocet. Goathrone podsuwa mu pod nos gówno. Goathrone rośnie u mnie do miana kandydata do tronu krajowej sceny ekstremalnej. Jeśli trzeci materiał, który właśnie się tworzy, będzie równie powalający, obiecuję, że spalę najbliższy kościół i naszczam proboszczowi do ryja. Nikt nie umi lepiej w chamski metal niż Goathrone! Nikt na świecie!

- jesusatan 




 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.