poniedziałek, 11 marca 2019

Recenzja SE LUSIFERIN KANNEL "Valtakunta"


SE LUSIFERIN KANNEL
"Valtakunta"
Signal Rex 2019



Fiński projekt Black Metalowy Se Lusiferin Kannel powstał w 2012 roku. I w zasadzie tyle o nim wiemy. Nie wiadomo, ile osób go tworzy, czy maczają paluchy w innych projektach itd.itp. Jedno jest pewne, jakąś tam wizję swojej twórczości mają. Średnio mi ona odpowiada, ale to już kwestia gustu indywidualnego odbiorcy. "Valtakunta" czyli po naszemu "Królestwo" pierwotnie zostało wydane w 2017 roku jako digital album i 12" Vinyl. Na początku roku 2019 ukazało się wznowienie tego materiału, za które odpowiada Signal Rex. Tym razem album ukazał się jako cd i podwójny 12"Vinyl. Muzycznie mamy do czynienia z klimatycznym, mizantropijnym Black Metalem opartym na wycofanej, prostej sekcji, klasycznych, zimnych riffach i zalewających wszystko (dosłownie) instrumentach klawiszowych. Całość uzupełniają wokale o sporej różnorodności. W tej gęstwinie dźwięków znajdziemy zarówno jadowity scream, jak i czyste, "kościelne" wokale, nawiedzone zawodzenia i okazjonalne melodeklamacje. Królujący tu niepodzielnie parapet tworzy całkiem niezły, duszny, apokaliptyczny klimat śmierci i zniszczenia. Pozostałe instrumenty to tylko wypełniacze i tło dla wszędobylskich klawiszy. Niektórych riffów i partii wokalnych trzeba się wręcz domyślać, nie wspominając o sekcji rytmicznej. Tak skomponowana muzyka jest na swój pokrętny sposób ciekawa, ale też irytująca, zwłaszcza jeżeli weźmie się pod uwagę, że cztery zawarte tu wałki to 67 minut grania, a najkrótszy z nich ma prawie 16 minut. Kolejne wady tego materiału to dla mnie zbyt mało przestrzenne brzmienie, przez co niektóre fragmenty zlewają się ze sobą, tworząc monolityczną ścianę dźwięku i zbyt mało zróżnicowane kompozycje. Słuchając "Valtakunta" przez większość czasu miałem wrażenie, że obcuję z tym samym, monstrualnie długim utworem i w zasadzie domyślałem się, co za chwilę usłyszę i żeby było śmieszniej, często miałem rację. Fani rozwleczonych, atmosferycznych Black Metalowych albumów opartych na grającym pierwsze skrzypce parapecie niewątpliwie zleją się w gacie, słuchając tego albumu. Ja przy tej produkcji nieco się męczyłem, to "Królestwo" nie jest dla mnie. 
Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.