MORTAL
SCEPTER
"Where
Light Suffocates"
Xtreem
Music 2019
Dunkierka to miejsce, gdzie swoją bazę ma Francuski kwartet
Mortal Scepter. Wszyscy zapewne słyszeli, jak to Niemcy napierdalali pod
Dunkierką osrane ze strachu oddziały aliantów, by w ostatniej chwili z
niezrozumiałych przyczyn, na rozkaz Hitlera odpuścić i pozwolić na ewakuację
oddziałów sprzymierzonych drogą morską. Podobnie, jak w czasie II wojny
światowej naziści spuszczali łomot angolom, tak w 2019 roku solidny wykurw
serwuje nam na swym debiutanckim albumie długogrającym Mortal Scepter. Jest
tylko jedna różnica, miłośnicy żabich udek i ślimaków winniczków nie
odpuszczają do samego końca płyty. "Where Light Suffocates" to prawie
42 minuty klasycznego, kanonicznego wręcz, jadowitego, zakorzenionego głęboko w
latach 80-tych Thrash Metalu zainfekowanego delikatnie Death Metalową zarazą,
jaka zalała świat na początku lat 90-tych. Surowe wiosła seryjnie plują
zaostrzonymi riffami niczym karabiny maszynowe, gary napierdalają z siłą
batalionu haubic, partie basu ranią równie skutecznie, jak rozrywające
szrapnele, a dzieło zniszczenia wieńczy wściekły, cierpki, kąśliwy wokal.
Konkretnie i na temat, bez zbędnego srania po krzakach. Brzmienie płyty
idealnie pasujące do muzyki francuzów również bliższe jest materiałom z
przełomu lat 80-tych i 90-tych. Płytka poniewiera solidnie, wszystko jest dobrze
słyszalne, mimo że sama produkcja jest bardziej płaska i nieco mniej
zagęszczona, niż w większości przypadków robi się to obecnie. Mortal Scepter
odważnie kroczy drogą, na której spotykają się z jednej strony wczesny Kreator,
Destruction czy Sodom, a z drugiej Morbid Saint, Loudblast, Aggressor, Sadus i
Possessed. Słychać także, że swoje piętno odcisnęli tu również krajanie muzyków
z Massacra i ich album "Final Holocaust". Nie jest to materiał, który
totalnie mnie zbeształ i za który oddałbym nerkę, niemniej jest to bardzo
solidny debiut, który fani pierwotnego, korzennego Thrash/Death Metalu łykną
bez popitki, obetrą ryja i zapragną więcej. Myślę, że warto mieć oko na ten
zespół, gdyż "Where..." dobrze rokuje na przyszłość, a czy mam rację,
najlepiej przekonamy się, gdy usłyszymy drugi album długogrający francuskiej
załogi.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.